Klienci rzadziej korzystają ze stacjonarnych punktów wymiany walut. Pandemia przyspieszyła wcześniejszy trend.

W ubiegłym roku stacjonarne kantory skupiły obce waluty o wartości 77,6 mld zł, a sprzedały za niewiele ponad 51 mld zł – takie są najnowsze dane Narodowego Banku Polskiego. W 2019 r. wartość skupu zmniejszyła się o niecałe 6 proc., a sprzedaży o mniej niż 2 proc. Za to w roku ubiegłym skup skurczył się o niemal jedną piątą, a sprzedaż o prawie 16 proc.
– Ja wiążę spadek obrotów wyłącznie z pandemią – mówi Tomasz Hajduk, właściciel krakowskiego kantoru Baksy. – Kraków to specyficzne miasto. Większość punktów wymiany walut w okolicach centrum żyła z turystów. Jak tylko pandemia się skończy, ruch wzrośnie. Już widać, że są zapytania klientów – podkreśla.
Z roku na rok rynek przechodzi znaczącą zmianę. W końcu 2018 r. było jeszcze 2,65 tys. podmiotów prowadzących działalność kantorową. W końcu ub.r. takich firm było już o 173 mniej. Ubiegłoroczny spadek był mniejszy niż ten z 2019 r. Liczba działających punktów skupu-sprzedaży walut zmniejszyła się w minimalnym zakresie, wyraźnie przybyło natomiast kantorów zawieszonych.
– Wykrusza się ta kadra, z której ja się wywodzę, która zakładała kantory, kiedy stało się to możliwe, czyli pod koniec XX w. Następców nie ma. Ubywa punktów stacjonarnych na rzecz kantorów internetowych. Banki zorientowały się, że uciekają im klienci – same zaczęły prowadzić działalność kantorową i to na preferencyjnych warunkach – zwraca uwagę Zbigniew Franczak, przewodniczący Stowarzyszenia Właścicieli Kantorów i Lombardów. Jak mówi, do organizacji trafiają jeszcze prośby o konsultacje przy okazji prac nad regulacjami dotyczącymi działalności kantorowej, ale poza tym stowarzyszenie właściwie nie prowadzi działalności.
W końcu ub.r. najwięcej kantorów funkcjonowało na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Małopolsce. Każdy z tych regionów miał ich ponad pół tysiąca. Najmniej w Świętokrzyskiem – niewiele ponad 100. Placówek z zawieszoną działalnością najwięcej było w Zachodniopomorskiem – w końcu ub.r. nie działał tam co piąty z zarejestrowanych w NBP kantorów. Ponad 10-proc. odsetek zawieszeń był także w woj. podlaskim i warmińsko-mazurskim.
– Pandemia i lockdown tylko przyspieszyły trendy, które mają miejsce od jakiegoś czasu. Ludzie są dziś coraz bardziej zabiegani i chcą załatwiać codzienne sprawy jak najszybciej i jak najprościej – w dowolnym miejscu, najlepiej za pomocą smartfonu. Dlatego tak ważne jest, aby dostosowywać biznes do zmieniających się potrzeb klientów. Według nas usługi, które są świadczone wyłącznie stacjonarnie, w tym działalność tradycyjnych kantorów, będą dalej ustępować miejsca tym bardziej zaawansowanym technologicznie – komentuje Piotr Kiciński, wiceprezes Cinkciarz.pl, największego kantoru internetowego.
– Gdy zaczęły się otwierać kantory internetowe, widać było odpływ klientów. Ale to się skończyło. W tym momencie kantory internetowe nie są konkurencyjne cenowo. Poza tym tam zawsze jest ryzyko. U nas klient dostaje gotówkę do ręki – kontruje Tomasz Hajduk.
Kantory stacjonarne w Polsce