– Ze względu na wagę zagadnienia nie wykluczam zmiany stanowiska w odniesieniu do poszczególnych zagadnień, także mając na uwadze najnowsze orzecznictwo sądów powszechnych, Sądu Najwyższego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – taką deklarację w odniesieniu do sprawy kredytów walutowych złożył wczoraj Mariusz Golecki, rzecznik finansowy.
– Ze względu na wagę zagadnienia nie wykluczam zmiany stanowiska w odniesieniu do poszczególnych zagadnień, także mając na uwadze najnowsze orzecznictwo sądów powszechnych, Sądu Najwyższego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – taką deklarację w odniesieniu do sprawy kredytów walutowych złożył wczoraj Mariusz Golecki, rzecznik finansowy.
RF jest jedną z pięciu instytucji publicznych, których opinię chce poznać Izba Cywilna Sądu Najwyższego przed udzieleniem odpowiedzi na sześć pytań zadanych w styczniu przez I prezes SN. W tym gronie znaleźli się również rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka oraz Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego.
Zapowiedź rzecznika finansowego może zaskakiwać, bo do tej pory stał zdecydowanie po stronie klientów banków. Ostatnie orzeczenia TSUE i Sądu Najwyższego (wydane przez siedmioosobowy skład) przez środowisko frankowiczów nie były odebrane z zadowoleniem. TSUE pod koniec kwietnia stwierdził, że o abuzywności umów powinny decydować sądy krajowe. Nie wykluczył też – na co liczyło środowisko kredytobiorców – roszczeń banków o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.
Ubiegłotygodniowa uchwała Sądu Najwyższego została wydana właśnie na wniosek rzecznika finansowego. Gdy została ogłoszona, Mariusz Golecki podkreślał, że to kontynuacja korzystnego dla konsumentów trendu w orzecznictwie. Chodziło o potwierdzenie, że roszczenia klientów i banków należy traktować osobno, a nie z wykorzystaniem „teorii salda”, w myśl której strona winna więcej wypłaca różnicę.
Równocześnie SN sformułował jednak mniej korzystną opinię dotyczącą biegu terminu przedawnienia w przypadku unieważnienia umowy kredytowej. Według sędziów należy go liczyć od momentu stwierdzenia nieważności, a nie od wypłaty kredytu przez bank. Bankowcy obawiali się tej drugiej opcji, ponieważ dawałaby ona klientom możliwość „darmowego mieszkania” – bez spłaty kwoty wypłaconej przez bank na zakup lokalu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama