205,6 mln zł – taka była finalna kwota umorzeń związanych z przymusową restrukturyzacją Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku. Operację – pierwszą tego rodzaju na naszym rynku – przeprowadził w styczniu ub.r. Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Kwotę poznaliśmy dzięki oszacowaniu wykonanemu przez firmę konsultingową PwC na zlecenie BFG.

Dokument pozwala też na szczegółowe wyliczenie strat właścicieli i różnych grup wierzycieli PBS. Prawie 48 mln zł restrukturyzacja kosztowała udziałowców, 75 mln zł – posiadaczy obligacji podporządkowanych (to papiery, które mogą być zaliczone do funduszy własnych, ale są pod koniec kolejki do zaspokojenia roszczeń w przypadku upadłości). Największe kontrowersje budziło umorzenie 82,9 mln zł depozytów, które nie podlegały gwarancjom BFG. Gdyby doszło do upadłości, ta grupa klientów straciłaby jednak aż 225,3 mln zł.
Dzięki przymusowej restrukturyzacji nie było konieczności wypłaty przez BFG prawie 2,3 mld zł środków gwarantowanych. Te rachunki zostały przeniesione do tzw. instytucji pomostowej, czyli należącego do funduszu Banku Nowego BFG. Tam trafiły też 223 mln zł zobowiązań klientów indywidualnych oraz mikro- i małych firm, które wykraczały poza limit gwarancji. Z oszacowania wynika, że w przypadku upadłości PBS ta grupa klientów straciłaby niemal 122 mln zł. Resztę odzyskaliby dzięki spłacie z masy upadłościowej.
Według szacunków PwC w „scenariuszu upadłości” syndyk zwróciłby wierzycielom niespełna 2,4 mld zł. Straty wierzycieli i udziałowców wyniosłyby niemal 470 mln zł.
– Rozpoczęliśmy przymusową restrukturyzację PBS, gdyż zagrożenie upadłością było realne. Oszacowanie wskazuje, że w tym procesie żaden wierzyciel czy udziałowiec nie znalazł się w gorzej sytuacji niż w razie ewentualnej upadłości. To kolejne, po grudniowym wyroku WSA, potwierdzenie, że pierwszy w Polsce proces przymusowej restrukturyzacji został przeprowadzony prawidłowo, a fundusz był dobrze przygotowany do podjęcia koniecznych działań – uważa Piotr Tomaszewski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Od decyzji BFG o przymusowej restrukturyzacji odwołała się rada nadzorcza Podkarpackiego BS, jak również właściciele obligacji podporządkowanych. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę na działania funduszu. „Spełnione zostały przesłanki do wszczęcia przymusowej restrukturyzacji. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wykazał ponad wszelką wątpliwość, że Bank był w dniu podjęcia decyzji zagrożony upadłością i brak było podstaw do uznania, że możliwe działania nadzorcze lub działania podmiotu pozwolą we właściwym czasie usunąć zagrożenie upadłością. Uruchomienie przymusowej restrukturyzacji pozostawało także zgodne z interesem publicznym” – napisano w uzasadnieniu wyroku.
Przedstawiciele PBS wskazywali wcześniej, że bank nie dostał szansy na poprawienie sytuacji własnymi siłami. „Bankowy Fundusz Gwarancyjny badał realną możliwość przejęcia Banku przez inny bank. Weryfikacja ta okazała się ostatecznie negatywna, bowiem żaden z nich nie wyraził zainteresowania przejęciem. W międzyczasie Bank przekroczył nadzorczą miarę płynnościową M3 oraz odnotował spadek minimalnych norm kapitałowych (…), a Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła Bankowy Fundusz Gwarancyjny o wystąpieniu zagrożenia dla bezpieczeństwa środków pieniężnych gromadzonych na rachunkach bankowych oraz brak skuteczności realizacji założeń Programu Postępowania Naprawczego Banku na lata 2016–2020 i Planu Ochrony Kapitału. Komisja oceniła tym samym, że Bank znajduje się na progu upadłości” – napisał w uzasadnieniu WSA.
Była rada PBS zapowiedziała wniesienie skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego. – WSA w ogóle nie odniósł się do sedna sprawy. Bezkrytycznie przyjął argumentację BFG. Nas właściwie zupełnie pominął. Mówię tak, ponieważ jako strona nie dostaliśmy szansy uczestnictwa w posiedzeniu sądu. Sprawę rozpatrzono na posiedzeniu niejawnym – mówił DGP na początku marca Tadeusz Szałankiewicz, szef rady Podkarpackiego BS.