Ponieważ S&P ograniczał straty w drugiej części sesji, również europejskie indeksy będą odbierać rano to, co straciły wczoraj.

W poniedziałek handel w Europie rozpoczął się od spadków, później doszło do próby odbicia podbudowanej niezłymi wskazaniami PMI (wstępne odczyty). Niestety, analogiczne odczyty ISM w USA rozczarowały inwestorów co zaowocowało spadkami na Wall Street, których wystraszyli się inwestorzy w Europie. Ostatecznie DAX stracił 1,65 proc., CAC 1,4 proc., a FTSE 0,9 proc. Presji podaży nie oprał się także WIG20 (w dół o 0,2 proc.).

Już po zamknięciu notowań w Europie popyt na Wall Street się przebudził i sesja zakończyła się spadkiem S&P o 0,5 proc. (wcześniej okolice 1 proc.). Aktywacja popytu (nawiasem mówiąc – na poziomie dołka intra-day z ostatniej środy) w USA może dziś pomóc w odbudowie nastrojów na rynkach europejskich.

W Azji sukces był połowiczny – indeks w Szanhgaju wzrósł o 0,05 proc., ale popyt wyraźnie słabł w ostatnich godzinach handlu. Nikkei stracił 0,4 proc., a Kospi 0,3 proc. i także tutaj kupujący odpuścili w ostatniej godzinie. Na pół godziny przed końcem notowań Hang Seng spadał o 0,5 proc.

Mimo to kontrakty wskazują na możliwość wysokiego otwarcia w Europie. Los sesji będzie zależał od publikacji indeksu Ifo (10:00) w Niemczech oraz od publikacji indeksu Conference Board (15:00) i Fed z regionu Richmond (15:00).

Emil Szweda