Przeniesienie części lokat walutowych Ministerstwa Finansów z NBP do BGK ułatwi resortowi sprzedaż walut bezpośrednio na rynku
W lutym resort finansów przerzucił ok. 1 mld euro z banku centralnego do kontrolowanego przez siebie BGK. To wielkość szacunkowa, bo kwota nie została ujawniona. Z grubsza przeniesiona lokata musiała być tyle warta, skoro na 2,6 mld euro – o które w lutym spadły tzw. aktywa rezerwowe NBP – prawie 1,6 mld euro to wykup euroobligacji i wypłata odsetek od zagranicznej części długu.
Spadek rezerw walutowych – a taki był bezpośredni skutek operacji przeprowadzonej przez ministerstwo – to teoretycznie zła informacja. Rezerwy mogą być bronią, po którą bank centralny sięga w momencie jakiegoś gwałtownego i niebezpiecznie dużego osłabienia własnej waluty. Ale w tym przypadku – mówią eksperci – wszystko jest pod kontrolą. Siła rażenia polskiego państwa na wypadek kryzysu nie zmalała, inne jest tylko miejsce, w którym zdeponowano oręż. Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy, zwraca uwagę, że waluty nadal mogłyby być interwencyjnie sprzedawane na rynku. Tylko że zamiast NBP robiłby to BGK na zlecenie ministra finansów.