Skoro w środę brak było bardziej żywiołowej reakcji na dane ADP z amerykańskiego rynku pracy, to tym bardziej nie powinniśmy oglądać większych wahań dziś.

Wydarzeniem czwartku są posiedzenia banków centralnych – Anglii i strefy euro. Co do banku Anglii oczekiwania nie są wysokie, natomiast ekonomiści oczekują, że Europejski Bank Centralny może dziś zapowiedzieć jakąś formę stymulacji pieniężnej po tym jak inflacja w strefie euro spadła do 0,8 proc. w grudniu. Pewne znaczenie dla zakończenia notowań mogą mieć także dane dotyczące cotygodniowej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA, przed piątkowymi rządowymi danymi z rynku pracy za grudzień.

Wczorajszy raport ADP na ten temat, choć wykazał wzrost zatrudnienia o 238 tys. (oczekiwano 200 tys. nowych miejsc pracy) nie wpłynął istotnie na postępowanie inwestorów. Sesje zarówno w Europie jak i w USA zakończyły się bez istotnych zmian indeksów. Wyjątkiem była GPW, która podnosiła się po wtorkowej przecenie (WIG20 zyskał wczoraj 0,6 proc.), ale trudno na tej podstawie dowodzić wyjątkowej siły naszego parkietu. Przeciwnie – jego słabość wciąż razi. Wczorajszy wzrost miał miejsce przy niższych obrotach niż dzień wcześniej, a odbicie może uniemożliwiać luka bessy, która powstała na wykresie po niskim otwarciu wtorkowych notowań. Wczorajsza sesja bardziej wygląda na przerwę w zniżkach niż na sygnał zmiany tendencji, choć oczywiście wypadków nie należy uprzedzać.

Nienajlepszym sygnałem było zachowanie giełd azjatyckich dziś rano, gdzie indeks w Szanghaju spadł o 0,8 proc. na wieść o 22 kolejnym spadku indeksu cen produkcji przemysłowej (indeks jest o 1,4 proc. niżej niż przed rokiem), co ma dowodzić słabnącego popytu na wyroby chińskich fabryk. Nikkei stracił 1,5 proc., Kospi 0,7 proc., Hang Seng spadał o 1,1 proc. na kwadrans przed końcem notowań.

Emil Szweda, Open Finance