Znów dobre dane dotyczące chińskiej gospodarki, ponownie wsparte zachowaniem Wall Street – te dwa elementy mogą przesądzić o udanym starcie notowań w Europie.

Wczoraj indeksy na Starym Kontynencie także zyskiwały z analogicznych powodów – dane dotyczące chińskiego eksportu (5,1 proc. w lipcu) plus poprawa nastrojów na Wall Street w końcówce notowań zadecydowały o udanym początku dnia. Później indeksy rozpędzały się jeszcze bardziej, aż do publikacji lepszych niż oczekiwano danych z amerykańskiego rynku pracy (liczba wniosków o zasiłek była o 12 tys. niższa niż oczekiwano). Dane te zamiast wzmocnić kupujących, sprawiły, że zwyżki się zatrzymały, a gdy po wysokim otwarciu na Wall Street udanie kontrowała podaż, również w poczynania inwestorów na Starym Kontynencie wkradła się nerwowość. Ostatecznie CAC40 zyskał 0,6 proc., DAX 0,7 proc., a FTSE 0,8 proc. Nieco lepiej prezentował się nasz region – BUX wzrósł o 2,8 proc., zaś WIG20 o 1,1 proc., ale w trakcie dnia indeks naszych blue chips zyskiwał nawet ponad 2 proc.

Na Wall Street tymczasem w drugiej części dnia S&P zdołał odrobić straty z początku notowań, a nawet wspiąć się powyżej poziomu otwarcia, co potwierdza spory zapas sił kupujących – nawet niewielkie korekty szybko padają ich łupem. Bovespa zyskała 3,1 proc., a Merval (który brylował wczoraj) 1 proc.

W Azji nastroje nie są aż tak szampańskie. Indeks giełdy w Szanghaju zyskiwał 0,1 proc., na pół godziny przed końcem notowań, po publikacji danych o wzroście produkcji przemysłowej w lipcu o 9,7 proc. (oczekiwano 9 proc.) – to kolejne dane świadczące o niezłej kondycji chińskiej gospodarki (wbrew wcześniejszym głosom o jej zbyt silnym schłodzeniu). Jednocześnie ceny produkcji spadły, co wspiera konkurencyjność chińskiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 13,2 proc. (oczekiwano 13,5 proc.), zaś inflacja konsumentów wzrosła do 2,7 proc. – to już mniej korzystne dane. Hang Seng rósł w tym czasie o 0,6 proc. Nikkei wzrósł o symboliczne 0,1 proc., ale w ciągu dnia był na wyższym poziomie. W utrzymaniu zwyżki przeszkodziła informacja o tym, że dług publiczny Japonii przekroczył trylion jenów (1 000 000 000 000 000), czyli ok. 10,5 bln dolarów (według Bloomberga to więcej niż gospodarki Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii razem wzięte), co może oznaczać konieczność podniesienia podatków.

Mimo to, dobre zachowanie Wall Street w końcówce notowań oraz dane dotyczące produkcji przemysłowej w Chinach mogą przesądzić o udanym początku notowań w Europie. U nas WIG20 poradził sobie z luką bessy z 20 czerwca i mimo popołudniowej korekty, droga do 2500 pkt stanęła otworem.

Emil Szweda