Już wczoraj widać było, że bardzo dobre dane z Europy nie do końca przemówiły do globalnych inwestorów, którzy skorzy byli do przynajmniej częściowej realizacji ostatnio zanotowanych zysków. Dzisiejsza sesja w znacznie mierze przebiegała właśnie pod dyktando podaży, choć o jej agresywnej postawie mówić nie można było.

W ostatnim czasie na rynki napływały głównie dobre informacje, ale o kontynuację wzrostów było z każdym dniem coraz trudniej. Skoro rynek nie chciał zyskiwać, to w konsekwencji skierować się powinien w stronę przeciwną i tak pokrótce scharakteryzować można genezę dzisiejszych spadków.

W przypadku GPW na globalne pogorszenie sentymentu nałożył się wczorajszy nieudany test ważnego oporu na wysokości 2330 pkt. Dzisiaj rynek mierzony indeksem WIG20 spadł do najbliższego wsparcia w okolicach 2295 – 2300 pkt., które zostało wybronione. Całość zniżek zaobserwowana została o poranku, na co wpływ miały niekorzystne nastroje już wcześniej obserwowane w Azji, która spadkami reagowała na zadyszkę Wall Street, zaobserwowaną mimo faktu, iż wiele raportujących amerykańskich koncernów ma dobre wiadomości do przekazania.

Ostatecznie indeks WIG20 spadł niewiele i lepsza końcówka notowań wskazywać może, że dalej skazani będziemy na obserwowanie letniego marazmu, który pod względem obrotów towarzyszył nam i dzisiaj. Lekkim urozmaiceniem były bardzo dobre wyniki Banku Millennium, gdzie koniec wysokooprocentowanych lokat wpłynął na poprawę marży odsetkowej, co w świetle obniżek stóp przez RPP musiało zostać przez rynek przyjęte pozytywnie. Na chwilę obecną widać więc, że ten sezon wyników polskich spółek nie musi być jednoznacznie zły, ale z pewnością będzie zróżnicowany. Do tej pory w niekorzystnym świetle pokazały się PKN Orlen oraz TP SA, ale po drugiej stronie mamy pozytywne zaskoczenie w przypadku Budimex’u, a teraz Millennium.

W kwestii doniesień globalnych wspomnieć warto o indeksie instytutu Ifo, który wzrósł w lipcu do 106,2 pkt. z 105,9 pkt. notowanych poprzednio. Wskaźnik ten bardzo dobrze oddaje kondycję gospodarki Niemiec i mimo że odczyt lekko pobił oczekiwania, to rynek mógł czuć niedosyt pod tym względem, że kosmetyczny wzrost nie do końca potwierdzał wczoraj zaobserwowane dynamiczne odbicie wskaźników PMI.

Informacje z USA generalnie również były pomyślne, ale ich jednoznaczna interpretacja była utrudniona. Cotygodniowa ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych bowiem nieco wzrosła, ale i tak pozostała bardzo niska. Z kolei zamówienia na dobra trwałego użytku zaskoczyły niezwykle pozytywnie, ale po odjęciu środków transportu wzrosty wyraźnie topniały. Generalnie od strony informacyjnej powodów do sprzedaży nie było, ale to nie podaż jest aktualnie problemem. Większym zmartwieniem, szczególnie nad Wisłą, jest bowiem chroniczny brak popytu.

Łukasz Bugaj