Opublikowane o godz. 14:30 dane makroekonomiczne z USA nie dały powodów do umocnienia dolara (inaczej było wczoraj). Cotygodniowe bezrobocie wzrosło do 343 tys. (spodziewano się odczytu na poziomie 340 tys.), a dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku w czerwcu, wcale nie były takie dobre, jak to mogło wyglądać w pierwszym momencie. Wprawdzie ich dynamika wyniosła w czerwcu 4,2 proc. m/m (spodziewano się spowolnienia do 1,3 proc. m/m), ale już po odliczeniu transportu dynamika była zerowa (szacunki mówiły o 0,5 proc. m/m).
Z kolei transport dóbr inwestycyjnych z wyłączeniem transportu i obrony spadł w czerwcu o 0,9 proc. m/m po wzroście o 1,9 proc. m/m w maju. To może mieć negatywne przełożenie na odczyt PKB za II kwartał, które to dane poznamy w najbliższą środę.
W ostatnich komentarzach wielokrotnie zwracałem uwagę, że przyszłotygodniowe dane (PKB za II kwartał, indeksy ISM i miesięczne dane Departamentu Pracy) mogą okazać się kluczowe dla dolara. W obliczu niepewności, czy aby we wrześniu FED rzeczywiście zdecyduje się na ograniczanie skali programu QE3, do czasu tych publikacji dolar może tracić na wartości.
To powinno przełożyć się na wzrosty EUR/USD. Ujęcie techniczne po odbiciu w ostatnich godzinach z 1,3165 w okolice 1,3225 wygląda pro wzrostowo. Wybicie ponad barierę 1,3240 i dalej wtorkowy szczyt na 1,3255, jednocześnie pozwoliłoby na sforsowanie okolic 1,3259, które opierają się o 76,4 proc. zniesienie Fibonacciego. To da mocny impuls do testowania rejonu 1,3280-1,3305, a w kolejnych dniach okolic górnego ograniczenia kanału wzrostowego. Za jakiś czas będą się one zbiegać z ważnymi poziomami, jakie stanowi strefa 1,3375-1,3415.