Dziś znów uwaga skupi się na Stanach Zjednoczonych. Poznamy indeksy: Chicago PMI (15:45) oraz Uniwersytetu Michigan (15:55). Ponadto ponownie czeka nas kilka wystąpień publicznych członków Fed. Wczoraj rynki nieco uspokoiły słowa szefa Fed z Nowego Jorku Williama Dudleya, który stwierdził, że podwyżka stóp procentowych to perspektywa bardzo odległa, nawet jeżeli ograniczony zostanie program skupu aktywów. Z kolei członek zarządu Fed Jerome Powell stwierdził, że ostatnie reakcje rynku są znacznie silniejsze niż uzasadniałaby to jakakolwiek rozsądna ocena tego co zrobi Fed. Sytuacja, w której członkowie Rezerwy Federalnej wypowiadają się tak otwarcie na temat zachowania inwestorów oraz oczekiwań rynkowych jest dość niecodzienna. Wydawać się więc może, że są to skoordynowane działania mające na celu uspokojenie rynków i stłumienie silnych reakcji inwestorów. Jeżeli tak jest to trzeba przyznać, że przynosi to pożądany skutek. Wczoraj bowiem rentowność amerykańskich obligacji ponownie spadła, indeksy giełdowe w USA sesję zakończyły nad kreską (sesja azjatycka również kończy się na plusie), a dolar amerykański wyhamował aprecjację.
Uważamy, że dziś kolejni przedstawiciele Fed utrzymają łagodny ton wypowiedzi, podkreślając, że władze monetarne będą utrzymywały luźną politykę tak długo jak długo będzie to konieczne, natomiast przyszłość luzowania ilościowego uzależniona jest od stanu gospodarki. W tym kontekście kolejnych wskazówek powinny udzielić nam dzisiejsze dane makroekonomiczne. Odczyty lepsze od konsensusów powinny wspierać amerykańską walutę, jednak uważamy, że podobnie jak wczoraj decydujący wpływ na przebieg notowań będą miały słowa członków rezerwy Federalnej. Te z kolei naszym zdaniem ostatecznie powinny wpłynąć na osłabienie dolara.