Nie widać sygnałów nie tylko zakończenia, ale nawet odreagowania spadków na warszawskim parkiecie. Indeks naszych największych spółek należał do najgorszych wskaźników naszego kontynentu. Byki wciąż napotykają kolejne przeszkody, stawiające je na straconej pozycji.

Po tym, jak w środę udało się opanować poranną panikę, związaną z propozycjami zmian w systemie emerytalnym i odrobić straty, wydawało się, że jest szansa na niewielkie choćby odreagowanie ostatnich silnych spadków. Początek czwartkowej sesji dawał na to cień szansy. WIG20 zaczął dzień od zwyżki o 0,5 proc, a wskaźnik szerokiego rynku rósł o 0,4 proc. Do południa bykom nie udawało się jednak zwiększyć skali swoich zdobyczy. Musiały wręcz walczyć o utrzymanie indeksów nad kreską. Skapitulowały ostatecznie kilkadziesiąt minut później. WIG20 po dynamicznym ruchu znalazł się 2,2 proc. poniżej środowego zamknięcia.

Tąpnięcie zawdzięczał głównie dwóm spółkom. Po informacji o podpisaniu z Kompanią Węglową listu intencyjnego w sprawie współpracy przy budowie bloków energetycznych w Opolu, kurs akcji PGE poszedł w dół o ponad 7 proc. W tym samym czasie niemal taką samą zniżkę zaliczały walory PKN Orlen. W przypadku tej spółki emocje rozpalały doniesienia rosyjskich mediów, jakoby Orlen zwracał się do Rosnieftu o zwiększenie dostaw ropy w zamian za pakiet akcji i rafinerię Mażeikiu. Rozczarowało także uchwalenie przez walne zgromadzenie dywidendy w wysokości 1,5 zł na akcje, czyli zgodnej z propozycją zarządu spółki. Inwestorzy najwyraźniej liczyli na więcej.

W ślad za tymi wydarzeniami, szybko pogorszyły się nastroje na całym rynku. O ponad 5 proc. w dół poszły papiery Lotosu, Po około 3 proc. traciły akcje Asseco i Bogdanki, ponad 2 proc. spadki notowały papiery Pekao i PKO. Z porannego 3 proc. wzrostu cen akcji KGHM, wczesnym popołudniem zostało jedynie kilka dziesiątych procent, a w końcówce spadek sięgał ponad 2 proc.. Im bliżej końca sesji, tym skala przeceny niemal wszystkich papierów zwiększała się.

Znacznie spokojniej przebiegał handel w segmencie małych i średnich spółek, ale i tam nie było mowy o sukcesie byków, chyba że za taki uznać brak większej przeceny. Wskaźnik średniaków przez większą część dnia bronił się przed zejściem pod kreskę, a sWIG80 tracił wczesnym popołudniem 0,4 proc. W przypadku mWIG40 zwyżkowały kursy zaledwie dziesięciu spółek. Prym wiodły w tej grupie zyskujące ponad 5 proc. akcje Azotów Tarnów. Na szerokim rynku uwagę zwracała przekraczająca 5 proc. zwyżka papierów Mieszka i Ganta. Niewiele ustępowały im akcje Rafako.

Na głównych giełdach europejskich przez większą część dnia dominowało niezdecydowanie inwestorów, widoczne w postaci niewielkich wahań indeksów wokół poziomu środowego zamknięcia. Zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych procent. Poza Warszawą, sięgającym ponad 3 proc. spadkiem wyróżniał się indeks w Atenach. Pod koniec dnia WIG20 wyszedł zdecydowanie na niechlubne prowadzenie. Po drugiej stronie skali znalazł się zyskujący ponad 2 proc. wskaźnik w Stambule.

Impulsem do większych ruchów nie stały się też dane zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 346 tys. i okazała się zgodna z oczekiwaniami. Zaskoczeniem nie był także 0,3 proc. wzrost wydatków Amerykanów. Niewielkim pocieszeniem był 0,5 proc. wzrost ich dochodów, choć spodziewano się, że wyniesie 0,2 proc. Pozytywną niespodziankę zrobił jedynie indeks podpisanych umów kupna domów, rosnąc o 6,7 proc.

Na naszym kontynencie indeksy poszły w górę nieco mocniej, dopiero gdy wskaźniki na Wall Street dały sygnał, zwyżkując po około 1 proc. Na nasz parkiet nie dotarł jednak nawet cień optymizmu. WIG20 ostatecznie stracił 3,1 proc., WIG spadł o 2,7 proc., mWIG40 o 2,5 proc., a sWIG80 o 0,9 proc. Obroty wyniosły 1,26 mld zł.

Roman Przasnyski