Po piątkowym raporcie z amerykańskiego rynku pracy, dziś największą uwagę powinno przykuć wystąpienie publiczne szefa Fed z St. Louis Jamesa Bullarda (15:50). Raport wypadł dość niejednoznacznie. Z jednej strony w maju przybyło 175 tys. nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym (konsensus 165 tys.), z drugiej zaś zrewidowano w dół o 16 tys. odczyt za poprzedni miesiąc (do 149 tys.), a ponadto stopa bezrobocia wzrosła o 0,1 pp do 7,6 proc. Właśnie ta ostatnia kwestia wydaje się być kluczowa w całym raporcie. Fed przecież zobowiązał się prowadzić łagodną politykę pieniężną do momentu, aż bezrobocie spadnie poniżej 6,5 proc., przy prognozach inflacji nie przekraczających 2,5 proc. Wzrost stopy bezrobocie (przynajmniej teoretycznie) powinien odsuwać w czasie moment zmniejszenia lub całkowitego zakończenia trwającej obecnie trzeciej rundy luzowania ilościowego. Niemniej jednak na rynku utrzymuje się przekonanie, że stopniowo nabierająca tempa gospodarka skłoni Fed do zmniejszenia QE3 już we wrześniu.
Polska: Spekulanci „dostali po łapach”
Po kolejnym silnym osłabieniu polskiej waluty Narodowy Bank Polski postanowił zareagować. W piątek dokonał sprzedaży „pewnej ilości” walut obcych za złote, czym sprowadził kurs EUR/PLN z 4,31 w okolice 4,20. W wywiadzie dla PAP prezes NBP Marek Belka powtórzył dobrze znaną kwestie, że celem interwencji jest ograniczenie nadmiernych wahań kursu, a nie obrona jakiegoś konkretnego poziomu. Poinformował również, ze kolejne interwencje nie są wykluczone. Uważamy, że w najbliższych dniach notowania EUR/PLN ustabilizują się. Górna banda prawie rocznego trendu bocznego, przebiegająca przy 4,21 – 4,22 powinna okazać się skuteczny wsparciem. Natomiast przed ponownym osłabieniem złotego chronić będzie groźba ponownej interwencji ze strony Banku Centralnego.