Dynamiczny powrót apetytu na ryzyko i nowe rekordy w trendach na Wall Street przykryły dobrym wynikiem tygodnia reakcje giełd na raporty kwartalne amerykańskich spółek, ale w nowym tygodniu rynkom nie uda się uniknąć zderzenia z pytaniami o fundamenty.

Zakończony tydzień na globalnych rynkach akcji przyniósł solidarną zwyżkę większości naprawdę ważnych indeksów. W USA skończyło się wybiciem na historyczne maksima oraz najlepszym tygodniem w doskonałym dla Wall Street 2013 roku. W festiwalu zwyżek odnalazł się nawet polski WIG20, który również ma za sobą najlepszy tydzień od początku roku. Fakt, iż drożało właściwie wszystko – na Wall Street zdrożał nawet sektor surowcowy mimo spadków cen na rynkach bazowych – wskazuje, iż giełdy znalazły sobie nowy lewar do podnoszenia cen.

Bez wątpienia jednym ze wspólnych mianowników jest obietnica zwiększenia masy pieniądza przez Bank Japonii, który w czytelny sposób przejmuje pałeczkę w sztafecie wojen walutowych. Zapowiedź wysłania miliardów jenów do pracy na rynku, by podnieść inflację i osłabić uznawanego za niedowartościowanego jena, odbiła się szerokim echem na rynkach wschodzących i jak widać bo zgodnej zwyżce cen akcji zmieniła się w globalną akceptację dla ryzyka. W takim kontekście nowe rekordy trendu na Wall Street i nowe, historyczne maksima najuważniej śledzonego indeksu świata, jakim jest S&P500 wydają się w pełni zrozumiałe i nie wymagają poważniejszego tłumaczenia.

Jednak trudno nie odnotować faktu, iż zakończony tydzień przyniósł sygnały, które zmuszają do ostrożnego kupowania scenariusza wzrostowego. W tle masowego zainteresowania ryzykiem na fali doniesień z Bank of Japan sennie rozpędzał się sezon publikacji wyników za pierwszy kwartał. Tylko w minionym tygodniu na rynek raporty wysłało około 6 procent spółek z indeksu S&P500. W przypadku najważniejszych – Alcoa, JPMorgan Chase, Wells Fargo – raporty okazały się lepsze od prognoz, ale rynek nie potraktował ich, jako okazji do kupna. Alcoa, po rzadkim w ostatnim czasie dobrym raporcie kwartalnym, skończyła tydzień tracąc 1,6 procent.

W przypadku JPMorgan i Wells Fargo, które raportowały w piątek, dzień publikacji wyników przyniósł spadki – odpowiednio – o 0,6 i 0,8 procent. Jeśli dołożyć do tego słabą postawę spółek Oracle i Fedex, które wcześniej opublikowały raporty, to trudno nie zadać pytania, o scenariusz, jaki rozegrają amerykańskie rynki a z nimi inne giełdy w trakcie kolejnych pięciu sesji. Sam fakt, iż od poniedziałku do piątku raporty opublikują 74 spółki z indeksu S&P500 i przeszło 1/3 z indeksu DJIA skazuje giełdy na nerwowe wymiany, które odpowiedzą na pytanie, czy sezon wyników wyzwoli korektę i – co ważniejsze – jak na przyszłość gospodarki zapatrują się firmy amerykańskie.

Jeśli na mieszankę fundamentalnych doniesień nałożyć jeszcze spotkania DJIA z psychologiczną barierą 15000 punktów i S&P500 z 1600 punktów, to nie można mieć wątpliwość, iż nowy tydzień powinien przynieść nową dawkę emocji i zmienności. Już piątkowa sesja w USA pokazała, że równe bariery – innych już nie ma – stają się platformą do realizowania zysków. Jeśli czynnik techniczny połączy się fundamentalnym, to po najlepszym tygodniu roku Wall Street doświadczy najgorszego tygodnia w roku, który wszyscy ometkują, jako zdrową i oczekiwaną od dawna korektę. Pochodną będzie jednak zamiana pytań o opory i granice zwyżki na pytania o wsparcia i głębokość korekty.

Adam Stańczak