Po południu na rynek napłynęła informacja od jednego z przedstawicieli Parlamentu Europejskiego (Gunnara Hokmarka), który przyznał, iż taki dopisek może znaleźć się w nowych przepisach, które mogą obowiązywać od 2015 r. To w ciągu kilku minut przeceniło notowania euro względem pozostałych majors, ale inwestorzy szybko doszli do wniosku, iż nie oznacza to wcale, że kontrowersyjne prawo może zostać rzeczywiście przyjęte. Niemniej tak, czy inaczej tego typu dyskusje tylko szkodzą perspektywom europejskiego sektora bankowego i warto by było wyraźnie się od tego odciąć. Na to się jednak nie zanosi…
Rynek otrzymał dzisiaj mieszane dane z USA. Zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły o 5,7 proc. r/r w lutym (oczekiwano 3,8 proc. r/r), ale już indeks zaufania konsumentów Conference Board poszedł mocno w dół w marcu – do 59,7 pkt. z 68 pkt. Podobną niespodziankę mieliśmy jednak już wcześniej w przypadku danych Uniwersytetu Michigan. Spadła też sprzedaż nowych domów – w lutym o 4,6 proc. m/m do 411 tys. (oczekiwano 422 tys.).
Rynek EUR/USD szuka jednak okazji do przynajmniej chwilowego odbicia, w czym mogą pomóc wspomniane dane z USA. Pozytywnym sygnałem będzie jednak dopiero wyjście ponad strefę 1,2880-1,2900, co dawałoby szanse na ruch w stronę 1,2930-40. O mocniejszą zwyżkę może być trudno – warto wspomnieć, to co pisałem rano – rynek cały czas szuka okazji do sprzedaży na „górkach”.