Cypryjski kompromis został wypracowany. Sytuacja się stabilizuje, ale zaufanie do europejskiego systemu bankowego zostało po raz kolejny nadszarpnięte. W konsekwencji euro nadal traci względem dolara, podobnie jak złoty względem głównych walut.

Od tygodnia rynki żyją doniesieniami z Cypru. Sytuacja jednak zaczyna się stabilizować. W ostatniej chwili udało się wypracować kompromis i uzyskać 10 mld euro pomocy finansowej. Nie obędzie się jednak bez znaczących konsekwencji dla gospodarki cypryjskiej. Zlikwidowany zostanie Bank Laiki, a Bank of Cyprus przejdzie restrukturyzację. Podwyższony ma zostać CIT oraz stawka podatku od zysków kapitałowych. Ponadto gospodarka zobowiązała się do wdrożenia prawa przeciwdziałającego praniu brudnych pieniędzy. Cypr utraci status raju podatkowego.

Pomimo tego, że póki co koszty w dużym stopniu poniosą Rosjanie to w niedalekiej przyszłości na pewno dołożą się do nich sami Cypryjczycy.

Zawirowania na Cyprze przeniosły się niewątpliwie na notowania głównych par walutowych. Wczoraj po porannej korekcie na EUR/USD do poziomu niewidzianego od 14 marca (1,2993) kurs ponownie zawrócił na południe. Nie udało się jednak przebić wsparcia na poziomie 1,2850. Brak znaczących odczytów makroekonomicznych przyczynił się do wpływu kwotowań eurodolara na polskiego złotego. PLN zatem zaczął ponownie się osłabiać chociaż po niedzielnej decyzji w sprawie Cypru, rano udało się odrobić kilkugroszowe straty.

Jak już wspomniałam we wczorajszym kalendarzu makroekonomicznym brak było istotnych danych mających wpływ na kształtowanie się kursów walutowych. Dziś także niewiele dzieje się w Europie, a zza oceanu napłyną jedynie informacje dotyczące zamówień na dobra trwałego użytku, sprzedaży nowych domów oraz Indeks Fed z Richmond.

Analitycy prognozują wzrost zamówień na dobra trwałego użytku do 3,9%, przy poprzedniej wartości tego wskaźnika na poziomie -4,9%, spadek sprzedaży nowych domów o 12 tys. oraz poprawę warunków gospodarczych wyrażoną indeksem Fed z Richmond. Ciekawe czy po raz kolejny będziemy mieli do czynienia z falą dobrych danych potwierdzających lepszą koniunkturę i wyjście z kryzysu gospodarki amerykańskiej. Jeżeli tak, to na jak długo, biorąc pod uwagę automatyczny wzrost podatków i cięcia wydatków, które weszły w życie z początkiem marca.

Magdalena Kaczmarczyk, Internetowykantor.pl