Rynki walutowe, towarowe i azjatyckie rynki akcji zareagowały już gwałtownie na nowy podatek wprowadzany na Cyprze. Europa może wystraszyć się najbardziej.

W piątek notowania w Europie rozpoczęły się od zwyżek, ale inwestorzy wyraźnie stracili zapał do zakupów. W Warszawie było to o tyle zrozumiałe, że w dniu wygasania kontraktów terminowych faktycznie mamy w końcówce sesji spore zamieszanie, które lepiej przeczekać (lub wykorzystać wahania cen do dogodnych transakcji). W ostatecznym rozrachunku WIG20 po raz kolejny nie dał rady sforsować poziomu 2500 pkt w cenie zamknięcia, co ma o tyle przykre konsekwencje, że opór został wzmocniony wzmożonymi obrotami.

Na Wall Street seria zwyżek została przerwana, a S&P stracił 0,2 proc. mimo niezłych danych gospodarczych (produkcja przemysłowa wzrosła w lutym 0,7 proc. m/m – mocniej niż oczekiwano). Seria kolejnych zwyżek musiała jednak kiedyś się skończyć. Jest to znacznie lepsza sytuacja od serii kolejnych spadków, którą widać na rynkach Ameryki Południowej – IPC spadł w piątek o kolejne 1,7 proc., Bovespa o 0,7 proc., nawet Merval został odczarowany (w dół o 0,3 proc.).

Piątkowe zachowanie rynków było jednak jakby tylko wstępem do poniedziałkowych zawirowań. Przyczyny są jednoznaczne – jednorazowy podatek od depozytów wprowadzony na Cyprze za jednym zamachem podważył i wiarygodność europejskiego systemu gwarantowania depozytów i poczucie bezpieczeństwa klientów banków w całej Europie. Skoro władze Cypru na taki pomysł wpadły, a „Bruksela” go zaaprobowała, kto zabroni politykom zająć depozyty Greków, Włochów, Hiszpanów, Polaków? I ile będą warte zapewnienia polityków, że „u nas wariant cypryjski nie będzie miał miejsca”? Nie ma co owijać w bawełnę – rynki dyskontują dziś prawdopodobieństwo wystąpienia runu na banki, rozumianego nie tylko jako kolejki do bankomatów, ale także dalszy ciąg przenoszenia środków przez firmy z banków południa do banków północy.

Nikkei stracił dziś 2,7 proc., Kospi 0,9 proc., Shanghai Composite 1,7 proc., Hang Seng tracił 2 proc. na trzy kwadranse przed końcem dnia. W Europie możemy spodziewać się podobnego zachowania indeksów, przy czym kluczowa będzie faktyczna postawa klientów banków i być może wynik dyskusji w cypryjskim parlamencie. Nawet wycofanie się z niezbyt przemyślanej propozycji nie odbuduje już zaufania do banków i władz lokalnych, ale może uspokoić nastroje w Europie. Reakcję widać także w spadku kursu euro do najniższego w tym roku poziomu, oraz we wzroście notowań złota.

Choć politykom można zarzucić kompletny brak wyobraźni, to nie można także przesadzać z reakcjami. Sygnałem do panicznej reakcji byłby dopiero brak reakcji ze strony polityków innych krajów – ciche przyzwolenie na działania Cypru w systemie rezerw cząstkowych pieniądza fiducjarnego, to podejmowanie olbrzymiego ryzyka.

Emil Szweda