Czwartkowe notowania w Europie rozpoczęły się od niewielkich wzrostów, które utrzymywały się do wczesnego popołudnia, kiedy wzrost cen przyspieszył wiedziony intuicją inwestorów, a później już także wiedzą, co do lepszych niż oczekiwano danych z amerykańskiego rynku pracy. Dane te (liczba wniosków o zasiłek) nie uwzględniają na razie skutków automatycznych cięć w wydatkach administracyjnych, które weszły w życie od 1 marca, ale widać, że rynki kompletnie się tym nie przejmują.
W Stanach indeksy osiągnęły nowe szczyty trendu, Dow Jones wzrósł po raz dziewiąty z kolei, co jest jego najdłuższą serią od 18 lat. Tymczasem Bovespa nadal dołuje (spadek 0,2 proc.), indeks w Meksyku odbił o 0,2 proc., a Merval wzrósł o kolejne 1,1 proc. (w środę 2,2 proc.) jakby inwestorzy rzeczywiście uwierzyli, że sam Bóg wyprowadzi teraz argentyńską gospodarkę na prostą.
W Azji tradycyjnie – Nikkei rośnie a pretekstem miał być wybór Haruhiko Kurody na stanowisko szefa banku centralnego zatwierdzony przez izbę wyższą parlamentu. Tokijska giełda rośnie już od grudnia w nadziei na kolejne akcje banku centralnego, więc jest bardzo prawdopodobne, że kiedy BoJ w końcu zwiększy skalę działania na rynku, zbiegnie się to z korektą spadkową. Kospi stracił zaś 0,8 proc., indeks giełdy w Szanhgaju zyskał 0,4 proc., a w Hong Kongu niemal nie zmienił się.
Dziś trzeci piątek marca, a więc dzień zapadania kontraktów i opcji. Z tego powodu możemy spodziewać się aktywnego handlu w Warszawie, zwłaszcza w ostatniej godzinie notowań, zaś wynik trudno rozstrzygnąć. Jakkolwiek wygenerowany dziś obrót będzie podkręcony trochę sztucznie, to może istotnie podkreślić zachowanie indeksu. Gdyby WIG20 przebił w końcu poziom 2500 pkt (trwale), wówczas zwiększone obroty potwierdzą siłę wybicia. Jeśli ta sztuka się nie uda, także potwierdzą – wagę oporu. Bykom pomagać będą dane o produkcji przemysłowej w USA (14:15) i odczyt indeksu Empire State (13:30). Dlaczego od razu pomagać, a nie przeszkadzać? Każde dane pomagają bykom – poprawne z oczywistych względów, negatywne utrzymują politykę Fed, a przynajmniej nadzieje na jej kontynuację.