Wall Street udało się pozbierać wczoraj wieczorem, a giełdy azjatyckie rosną dziś rano. Europa także spróbuje odbicia, które może być miarą siły rynku

W czwartek na europejskich rynkach przeważały spadki, przy czym ich największa część miała miejsce zaraz po otwarciu rynków. Wyprzedaż spowodował opublikowany jeszcze w środę protokół z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku Fed, z którego wynikało, że spora część członków FOMC rozważa ograniczenie skupu programów przez Fed w miarę jak pojawiają się kolejne pozytywne dane z gospodarki.

W reakcji na tę informację indeksy w Europie spadały już w środę wieczorem, a w czwartek rano obserwowaliśmy kontynuację. Do końca dnia rynki w Europie właściwie nie reagowały na nowe bodźce (np. wzrost indeksu Fed Filadelfia), a nawet pogłębiły przecenę (CAC40 do 2,3 proc.). Wyjątkiem był FTSE, który straty zaczął odrabiać od połowy sesji oraz WIG20, który zakończył sesję spadkiem zaledwie o 0,3 proc. Ale trzeba pamiętać, że nie jest żadna wyjątkowa odporność naszego rynku na politykę Fed, lecz skutek wcześniejszej słabości naszego parkietu.

Z podobną rezerwą należy podejść do spadku Merval o 4,4 proc. na wczorajszej sesji. Dzień wcześniej giełda w Argentynie nie pracowała i indeks teraz nadrobił dystans do wydarzeń na światowych rynkach. Co ciekawe, Bovespa straciła nieznacznie (0,04 proc.), co może być pierwszym sygnałem zmiany podejścia inwestorów do rynków wschodzących, które w tym roku rażą słabością na tle parkietów rozwiniętych. S&P stracił 0,6 proc. ograniczając straty w końcówce sesji (i ponownie tracąc w ostatnich minutach).

W piątek rano część parkietów azjatyckich odbija po wcześniejszej przecenie. Nikkei wzrósł o 0,7 proc., a tarapatów wyciągnął giełdę słabnący jen. Kospi zyskał 0,2, proc., ale już giełda w Szanghaju straciła 0,5 proc., w Hong Kongu 0,4 proc. Dane wskazały na ponowny wzrost cen nowych domów w największych chińskich miastach i inwestorzy spodziewają się „działań odwetowych” ze strony administracji lub banku centralnego.

W Europie dużo by dali by mieć takie problemy. Po wczorajszej przecenie można spodziewać się skromnego odbicia na początku notowań. Rynek jest w ważnym momencie – jeśli udałoby się już teraz opanować strach (przed działaniami Fed i pogłębieniem spadków), świadczyłoby to o sile rynku. Ale nie można jej ufać już teraz – pamiętajmy o wyborach parlamentarnych we Włoszech, które odbędą się w ten weekend, a które mogą zmienić reformatorski kierunek nie tylko Włoch, ale i innych krajów południa. Zaczniemy dzień na zielono. Później o nastrojach może przesądzić publikacja niemieckiego indeksu IFO (10:00).


Emil Szweda, Open Finance