O tym, że rynek nie kupi zbytnio dyplomatycznej nowomowy wspominałem w rannym komentarzu. Dzisiejsze robocze spotkanie niemieckiej kanclerz z hiszpańskim premierem przed czwartkowym szczytem Unii Europejskiej ws. budżetu, przyniosło wprawdzie zapewnienia zaufania i wsparcia dla działań reformatorskich Mariano Rajoya, ale jest jasne, iż Niemcy nie mają żadnego wpływu na obraz sceny politycznej w Hiszpanii.

Tymczasem atmosfera związana z aferą łapówkarską robi się coraz bardziej gęsta i premier będzie musiał albo zreformować skład rządu, albo odpuścić sobie część reform, aby powstrzymać dramatyczny spadek jego poparcia i nawoływania do dymisji. Tyle, że w obu przypadkach obrót spraw nie będzie korzystny dla hiszpańskiej gospodarki.

Pomału wkraczamy w dość ciekawy okres, który może być testem prawdy dla rzeczywistej skuteczności ostatnich zmian w strefie euro – konkretnie mam tu na myśli program OMT w wydaniu Europejskiego Banku Centralnego, który w założeniach ma być tzw. bazooką Mario Draghiego. Tyle, że inwestorzy powinni pamiętać, iż ECB nie może zainicjować działań bez oficjalnej prośby ze strony rządu i jego zobowiązania do reform. Zastanówmy się teraz, na ile jest to możliwe w sytuacji, kiedy Włochy i Hiszpania skręcą bardziej w stronę populistycznych rozwiązań…

Rentowności hiszpańskich, a także włoskich obligacji kontynuowały dzisiaj marsz w górę i był to główny temat dnia. To siłą rzeczy rzutowało na notowania EUR/USD, który spadł dzisiaj poniżej piątkowych minimów na 1,2585 i naruszył poziom 1,3550. Tym samym można spodziewać się kontynuacji ruchu w stronę wskazywanego rano dolnego ograniczenia kanału wzrostowego w rejonie 1,3490-1,3500. Jutro w kalendarzu mamy publikację indeksów PMI dla usług za styczeń, oraz grudniowej sprzedaży detalicznej w Eurolandzie.

Marek Rogalski