Jakiekolwiek napływające na rynek doniesienia – a w pierwszej połowie tygodnia nie ma ich zbyt dużo, nie miały tu kompletnie żadnego znaczenia. To była próba sił. Próba, którą wygrali kupujący, zmuszając sprzedających do odwrotu, zarówno na EURUSD, jak i na europejskich rynkach akcji.

W tej sytuacji trudno oczekiwać, aby dzisiejsza publikacja indeksu Ifo coś zmieniła. Wobec nie do końca racjonalnego zachowania rynku widać natomiast większą liczbę ciekawych dywergencji.

Ifo bez znaczenia? EURUSD na szerokich wodach

We wczorajszym komentarzu porannym pisaliśmy o możliwym wyjściu górą w notowaniach EURUSD, nawet w okolice 1,33, pomimo tego, iż obraz fundamentalny wskazuje na osłabienie euro (i to znaczne w krótkim terminie). Około 30 godzinna konsolidacja po oporem 1,3186 nie była jednak przypadkowa. W tym miejscu ewidentnie bronili się sprzedający, mając nadzieję, iż skuteczny wcześniej opór i tym razem będzie oznaczał początek ruchu w kierunku uzasadnionym fundamentalnie. Wzrosty są niczym innym jak tylko efektem eliminacji tych pozycji.

W tej sytuacji trudno oczekiwać, aby publikacja niemieckiego indeksu Ifo wiele tu zmieniła (10.00, konsensus 101,9 pkt.). Sam indeks uważamy za nieco gorszą miarę koniunktury w Niemczech niż PMI dla przemysłu, choć tym razem odczyt Ifo będzie ciekawy wobec słabego PMI i nieoczekiwanie mocnego ZEW (który jednak jest indeksem nastrojów inwestorów i w związku z tym jego wartość prognostyczna wydaje się znikoma). Ifo będzie zatem pewnego rodzaju sędzią pomiędzy tymi wskaźnikami, tyle że zapewne nie wpłynie istotnie na notowania.

Wzrostom na EURUSD sprzyjają spadające premie na rynku długu, choć nawet one nie uzasadniają takiej hossy. Rynek stopy procentowej niezmiennie wskazuje na poziomy poniżej 1,25, choć są to wskazania średnioterminowe.

BoJ rozluźni politykę, realizacja zysków na USDJPY?

Czwartkowa sesja azjatycka zapowiada się niezwykle emocjonująco. Wszystko za sprawą – pierwszego po wyborach do parlamentu – posiedzenia Banku Japonii. Bank nie zmieniał polityki na listopadowym posiedzeniu, zostawiając sobie przestrzeń do kolejnej ekspansji w grudniu. Takiej ekspansji oczekuje też rynek.
Nie można wykluczyć, iż doprowadzi ona do realizacji zysków na parze USDJPY, gdzie po 3-miesięcznej hossie para testuje strefę oporu. Jakkolwiek oczekuje się, iż LDP zmusi Bank do szybszego luzowania, nie musi stać się tak tym razem. Obecny prezes Banku (jego kadencja kończy się w kwietniu) może uznać, iż poddanie się woli premiera byłoby nieuzasadnionym naruszeniem niezależności Banku. Dodatkowo BoJ regularnie zwiększa program skupu aktywów o 5-10bln JPY. Kolejna decyzja tego rodzaju nie byłaby zatem sygnałem zmiany polityki. Takim sygnałem byłoby np. podniesienie celu inflacyjnego z 1 do 2% i wtedy niechybnie kurs wystrzeliłby w górę. Dlatego też reakcja jena zależeć będzie od tego, czy Rada Banku (której część i tak zapewne zostanie wymieniona) ugnie się pod naciskiem nowego szefa rządu.

Złoty nie reaguje na dane, ciekawa dywergencja z HUF

Z polskiego rynku pracy napłynęły kolejne nieciekawe dane. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było niższe o 0,3% niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, wynagrodzenia o 2,7% wyższe. Dane nie zaskoczyły istotnie, ale to nie powód do zadowolenia – to kolejny słaby miesiąc. Zatrudnienie po wyeliminowaniu zmian sezonowych maleje kolejny miesiąc, choć nieco wolniej niż w październiku. Dziś kolejna publikacja – produkcja i ceny producenta. Oczekujemy, iż produkcja była w listopadzie jedynie o 0,5% wyższa niż rok wcześniej, a i to jedynie dzięki przewadze jednego dnia roboczego.

Złoty podążając jednak za EURUSD i europejskimi rynkami akcji zignorował te sygnały. Spadek notowań poniżej 4,08 może oznaczać, iż jeszcze w grudniu rynek przetestuje 4,02. Ciekawiej wygląda jednak dywergencja pomiędzy EURPLN, a EURHUF. Forint traci w ostatnim czasie bardzo mocno wobec krytyki części członków Rady tamtejszego banku centralnego, która w tym tygodniu po raz piąty z rzędu obniżyła stopy procentowe. Premier Orban nie ma dobrego PR w zachodnich mediach, a to jego ludzie odpowiedzialni są za obniżki – skrytykował je (choć w dyplomatyczny sposób) nawet Mario Draghi. Natomiast warto odnotować, iż pomimo politycznych niesnasek (które przecież na Węgrzech nie są niczym nowym) trend na forincie jest podobny do tego na PLN. A to oznacza, iż duża dywergencja na D1 może zostać domknięta (dwie takie sytuacje mieliśmy już jesienią), dając inwestorom potencjał nawet kilkunastu figur.

dr Przemysław Kwiecień