Zaskakująco dobre wskaźniki aktywności niemieckiego przemysłu i usług nie były w stanie zatrzymać nabierającej tempa korekty. Większość europejskich indeksów nie zdołała wyjść na plus.

W czwartek czynnikiem, który miał zdominować nastroje na giełdach, była publikacja wskaźników PMI. Choć poza pozytywnymi niespodziankami zdarzyły się rozczarowanie, to jednak te pierwsze przeważały. Mimo to atmosfera na parkietach naszego kontynentu była zła. Uległa niewielkiej i krótkotrwałej poprawie dopiero po udanej aukcji hiszpańskich obligacji (sprzedano więcej papierów niż planowano, 3-latki przy rentowności wyższej niż poprzednio, ale 10-letnie przy wyraźnie niższej) i informacji, że są postępy w negocjacjach Grecji z przedstawicielami trojki. Do pomyślnego finału brakuje już tylko uzgodnień na 2 mld euro i jest nadzieja, że do niedzieli będzie osiągnięte pełne porozumienie.

Wracając do PMI, negatywne zaskoczenia to fatalny wynik we Francji i nieco słabszy dla usług w strefie euro. Za to w europejskim przemyśle zanotowano niewielki wzrost wskaźnika, powyżej oczekiwanego poziomu. Wskaźnik aktywności niemieckiego przemysłu wzrósł z 44,7 do 47,3 punktu, a w sferze usług wzrósł do 50,6 punktu , czyli powyżej krytycznego poziomu. Także w Chinach odnotowano niewielki wzrost PMI w przemyśle.

Indeks naszych największych spółek zaczął dzień minimalnie pod poziomem 2400 punktów, zniżkując o 0,7 proc. W tych okolicach trzymał się przez dwie godziny, po czym zaczęło się powolne osuwanie. Próba powstrzymania tego procesu trwała kolejną godzinę i zakończyła się gwałtownym tąpnięciem, sprowadzającym WIG20 o 1,4 proc. poniżej środowego zamknięcia. Tym sposobem uzyskał miano najgorszego wskaźnika w Europie.

W gronie blue chips od rana fatalnie zachowywały się akcje Lotosu. Początkowy spadek o 3,8 proc. zwiększył się po południu do 4,8 proc. W ślad za nimi zaczęły podążać walory PKN Orlen, zniżkujące o prawie 3,5 proc., oraz kolejnych spółek surowcowych: JSW, taniejące o ponad 3,5 proc. i KGHM, tracące 2 proc. Na tym tle nieźle trzymały się banki (walory Pekao i PKO zniżkowały po ponad 1 proc.) i energetyka (papiery PGE i Tauronu spadały po kilka dziesiątych procent).
Indeksy w Paryżu i Frankfurcie na otwarciu traciły po 0,9 proc. i w pierwszych minutach handlu skala spadku powiększyła się do nieco ponad 1 proc. Zapowiadało się na większą przecenę, jednak w kolejnych godzinach bykom udawało się nieznacznie zmniejszyć straty, szczególnie tym z Frankfurtu. Przez większą część dnia DAX trzymał się 0,5 proc. poniżej środowego zamknięcia. Podobnie zachowywał się londyński FTSE. Efektem pozytywnych sygnałów z Grecji był sięgający chwilami 2 proc. wzrost indeksu w Atenach.

Sytuacji na rynkach nie poprawiły dane zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych sięgająca 382 tys. zmniejszyła się o 3 tys., ale liczono na spadek o 10 tys. PMI dla amerykańskiego przemysły był identyczny, jak przed miesiącem, choć zakładano jego niewielki spadek. Przyjemnie zaskoczył indeks Fed z Filadelfii, który wzrósł z minus 7,1 do minus 1,9 punktu, podczas gdy oczekiwano, że wyniesie minus 4 punkty. Indeks wskaźników wyprzedzających zgodnie z prognozami spadł o minus 0,1 proc.

Indeksy na Wall Street zniżkowały na otwarciu po 0,4-0,6 proc. i nie wykazywały tendencji do większych zmian.

Na godzinę przed końcem sesji WIG20 tracił 1,5 proc., WIG szedł w dół o 1,3 proc., mWIG40 o 0,9 proc., a sWIG80 o 0,8 proc.

Roman Przasnyski