Porównanie dzisiejszego dnia do ofensywy w Normandii jest krzywdzące dla kombatantów, ale w najnowszej historii rynków finansowych stawka rzadko bywa tak wysoka.

Wczorajsza sesja w Europie, choć zakończyła się zwyżkami, nie mogła poprawić humorów inwestorom, ponieważ w drugiej połowie dnia wyraźnie przeważała podaż. Zwyżki udało się ocalić głównie dlatego, że zakończyły się notowania. Co więcej na wykresach wielu czołowych indeksów widać, że inwestorzy nie mają dość sił do kontynuacji wzrostów, że kolejne szczyty następujących po sobie fal wzrostowych położone są coraz niżej (np. DAX). Inwestorzy wydają się być zmęczeni ciągłym wyczekiwaniem na decyzję Europejskiego Banku Centralnego.

O notowaniach w USA i w Azji można powiedzieć tyle, że rynki do pewnego stopnia zamarły przed dzisiejszym posiedzeniem ECB. S&P zyskał 0,1 proc. (głównie dzięki wystrzałowi na koniec sesji), na minuty przed końcem notowań Kospi zyskiwał 0,5 proc., a Nikkei tracił 0,1 proc. Na godzinę przed końcem dnia Hang Seng spadał o 0,1 proc., zaś Shanghai Composite zyskiwał 0,3 proc. Można więc powiedzieć, że działo się niewiele, w oczekiwaniu na czwartek, godzinę 13:45 czasu polskiego.

Kwadrans przed drugą oczekiwana jest publikacja komunikatu ECB po dzisiejszym posiedzeniu. Co może się w nim znaleźć? Wszystko i nic. Prezes ECB Mario Draghi już w lipcu zapowiedział, że bank centralny uczyni wszystko dla ratowania strefy euro. Choć nie dodał nic więcej, powszechnie zrozumiano to jako zapowiedź skupu obligacji rządowych Włoch i Hiszpanii. Przed miesiącem oczekiwania wobec decyzji ECB były równie wysokie, jednak wówczas nie podjęto żadnej decyzji. Czy tym razem przedstawi szczegóły dotyczące przyszłych działań ECB? Według nieoficjalnych źródeł, ECB zamierza kupować bez limitu obligacje Hiszpanii o krótszym niż trzy lata terminie wygasania. Rynkom ten scenariusz odpowiada, ponieważ być może zatrzyma spadek cen hiszpańskich obligacji, ale zarazem zmusi hiszpański rząd do dalszej dyscypliny budżetowej (trzy lata, to niewiele czasu na reformy).

Jest jednak pewne ale. Wygląda na to, że Niemcy są zdecydowanie przeciwni działaniom ECB w takim kształcie, w jakim zapowiadają je agencje informacyjne. Jeszcze wczoraj niemiecki minister finansów przypomniał, że rolą ECB nie jest finansowanie państw, Angela Merkel nie zgadza się też na "nielimitowany" skup obligacji. Czy Mario Draghi znalazł kompromisowe rozwiązanie, które zadowoli zarówno rynki, jak i konserwatywną stronę niemiecką? Przekonamy się za kilka godzin, ale stawka jest niezwykle wysoka. Jeśli ECB nie podejmie żadnych ponadstandardowych działań, rentowności obligacji Hiszpanii mogą wrócić do rekordowych poziomów, a nawet ustanowić nowe, natomiast indeksy giełdowe zapewne pogrążą się w spadkach.

ECB może też dokonać obniżki stóp procentowych, część ekonomistów oczekuje cięcia o 50 pkt bazowych, ale równie duża część nie oczekuje zmian. Samo cięcie stóp może okazać się zabiegiem niewystarczającym dla rynków. Trudno więc prognozować zachowanie rynków przed takim dniem. Układ indeksów wskazuje, że są one gotowe do głębszej korekty spadkowej bez względu na decyzję ECB.

Emil Szweda