Na dzisiejszej sesji zabrakło ważnych danych i brakło ważnych wypowiedzi europejskich oficjeli. Otwarcie wypadło nieco powyżej wczorajszego zamknięcia. Po wczorajszych sprzecznych informacjach w sprawie ratowania, bądź rozpadu strefy euro przeważył dziś nastrój pozytywny a to stąd, że dobrze odczytano słowa niemieckiego przedstawiciela w ECB Jörga Asmussena. Słowa te zostały odebrane z pewnym zaskoczeniem, gdyż stanowisko Niemiec wyrażane dotąd przez Jensa Weidmanna było zdecydowanie przeciwne interwencji ECB.
Tymczasem Asmussen, od stycznia członek zarządu ECB we wczorajszym wywiadzie dla Frankfurter Rundschau miał powiedzieć, że „waluta może jedynie wtedy być stabilna, jeżeli nie będzie wątpliwości, co do jej przyszłości” i przyznać, że ECB może zdecydować się na masowy skup obligacji zagrożonych krajów. Stoi to w sprzeczności do konserwatywnej linii Bundesbanku, która została powtórzona przy okazji wczorajszej publikacji miesięcznego raportu.
Za Asmussenem stoi Angela Merkel. Wywiad ten pokazuje, że Niemcy jednak są skłonne zejść z twardej linii i przystać na kolejne emisje pieniądza w celu ratowania strefy. Nic dziwnego. Sytuacja ta na razie się opłaca niemieckiej gospodarce. Twarde dotychczasowe stanowisko mogło służyć zdyscyplinowaniu krajów południa. Spekulacje o możliwym przełamaniu twardego „nein” w ECB sprzyjały dziś notowaniom euro wobec dolara. Nadal spadały rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch.
Zbliża się koniec wakacji i w związku z tym należy oczekiwać jakiegoś rozstrzygnięcia w sprawie finansowania ze strony ECB. Wprawdzie mamy jeszcze opór Finlandii, ale kraj ten może zostać w końcu zmuszony przez decyzyjną „większość”. Samotne wyjście Finlandii ze strefy euro jest w tej chwili wykluczone. Pokazuje to przykład Szwajcarii, która posiadając silną własną walutę weszła właściwie do strefy euro poprzez związanie franka z euro sztywnym parytetem 1:1,20 już prawie rok temu – 6 września 2011 r.