Rynkowa gra przypomina rozgrywanie piłki do jednej bramki, gdyż cokolwiek by się nie wydarzyło, to owe zdarzenie zawsze można interpretować pozytywnie. Przecież politycy i bankierzy centralni wyraźnie zapowiedzieli, że zrobią wszystko co będzie trzeba by strefa euro przetrwała.
Determinację EBC będziemy mogli przetestować już w najbliższy czwartek, kiedy będzie miało miejsce kolejne posiedzenie banku centralnego. Oczekiwania są nadzwyczaj rozdmuchane, co zwykle kończy się mniejszą lub większą korektą. Dzisiaj ona nie nadeszła, mimo że nie brakowało słów polityków studzących hurraoptymistyczne nastroje. Przykładowo niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble zaprzeczył jakoby planowano skupowanie obligacji zagrożonych państw ze środków funduszu ratunkowego EFSF.
Z kolei przewodniczący eurogrupy, Jean-Claude Juncker, po raz pierwszy oficjalnie zasugerował, że bank centralny wspólnie z funduszem pomocowym zaczną skupować obligacje Hiszpanii i Włoch. Fundusz miałby się skupiać na rynku pierwotnym, a EBC na wtórnym. Kolejny dzień rosnące jak na drożdżach indeksy giełd w Mediolanie czy Madrycie wierzyły słowom tego drugie polityka, a ignorowały kubeł zimnej wody po raz kolejny wylany z niemieckich rąk.
Dzisiejsze kalendarium było wyjątkowo puste. Inwestorzy dostali jedynie informację, że hiszpańska gospodarka zgodnie z oczekiwaniami skurczyła się w II kw. o 1% r/r. To już trzeci kwartał zniżek PKB, czyli definicję recesji mówiącej o dwóch postępujących po sobie kwartałach spadku PKB Madryt spełnia z nawiązką. Krótko po tym raporcie europejskie indeksy złapały zadyszkę, ale oba wydarzenia nie należy łączyć. Zniżki wynikały bardziej z korekcyjnych nastrojów na rynku eurodolara, ale po udanej aukcji włoskich obligacji na parkiety powrócił dobry nastrój. Rzym sprzedał długoterminowe obligacje za 5,48 mld euro, czyli blisko górnej granicy planu wynoszącego 5,5 mld euro. Oprocentowanie spadło do poziomów z kwietnia, co jest pokłosiem ciągle żywej nadziei na rychłą pomoc EBC.
Impuls do zwyżek wywołany przez włoską aukcję po południu wspomagany był przez Amerykanów, którzy sesję na Wall Street rozpoczęli pozytywną nutą. Tym samym mimo spadku wartości waluty wspólnotowej, indeksy kierowały się w kierunku północnym. Na GPW zwyżki po raz kolejny napędzane były przez KGHM, którego akcje skupiały największą uwagę oraz obroty. Wyraźnie zyskiwały również wybrane walory sektora finansowego, czyli tradycyjni liderzy gdy na rynkach otoczenia panują dobre nastroje.
Dzisiejsza początkowo niemrawa sesja kończyła się w nadzwyczaj dobrych nastrojach, które wywindowały indeks krajowych blue chipów o 1,3% do poziomu 2190 pkt. Niezmiernie blisko znajduje się pierwszy ważny opór w okolicach 2200 pkt, który będzie służył za test dla determinacji byków oraz działać będzie jako papierek lakmusowy prawdziwej kondycji rynku, który w ostatnim czasie siłą przecież nie grzeszył.