Kolejna sesja przy pustym kalendarzu makroekonomicznym oznaczała całkowite skupienie uwagi inwestorów na grecko-hiszpańskich problemach. Nagromadzenie negatywnych wiadomości i spekulacji jest dość duże, toteż i reakcje na rynkach okazały się gwałtowne.

Weekend stał pod znakiem pesymistycznych doniesień prasowych. W Hiszpanii El Pais poinformował, że kolejne 6 regionów będzie ubiegać się o pomoc z budżetu centralnego. W niedzielę, przewodniczący lokalnego rządu w regionie Murcia w wywiadzie otwarcie przyznał, że będzie wnioskował o wsparcie w Madrycie rzędu ok. 300 mln euro. Inwestorzy na rynkach globalnych zapoczątkowali gwałtowną ucieczkę od ryzykownych aktywów na bazie obaw o możliwość, że Hiszpania będzie potrzebować znacznie większej skali pomocy. Nie są to nowe obawy, ale w świetle powyższych informacji znacznie zyskały one na znaczeniu.

Także w weekend niemiecka prasa donosiła, że Grecja nie spełnia znacznej większości warunków pomocy i MFW oraz Niemcy nie zgodzą się na dalszą pomoc dla tego kraju. W odpowiedzi na to, rzecznik KE stwierdził, że Grecy nie otrzymają wsparcia przed wrześniem, dopóki nie zakończy się misja troiki. We wtorek oficjalnie rozpoczną się rozmowy przedstawicieli MFW z władzami greckimi.

Na rynku obligacji sytuacja ulegała stopniowemu pogorszeniu. Rentowność hiszpańskich obligacji 10-letnich sięgnęła 7,56 proc., podczas gdy dochodowość 5-latek wzrosła do poziomu ostatnio widzianego w 1996 r. Na lokalnym rynku akcji sytuacja jest podobna, gdyż w ciągu indeks IBEX spadał w pewnym momencie o 5,5 proc., gdy napłynęła wieść o wprowadzeniu 3-miesięcznego zakazu krótkiej sprzedaży, który dotyczy wszystkich notowanych walorów. Podobną decyzję podjęto na giełdzie w Mediolanie, lecz tam zakaz ustanowiono tylko do piątku. Na domiar złego, w poniedziałek hiszpański bank centralny poinformował, że PKB w II kwartale prawdopodobnie spadł o 0,4 proc. k/k i jest to trzeci kolejny odczyt ujemnej dynamiki PKB, lecz tym razem spadek jest największy.

Rynek EUR/USD fatalnie zakończył poprzedni tydzień i tak też rozpoczął nowy. Notowania otworzyły się ponad 30 pipsową luką przy 1,2122 USD, której nieśmiała próba zamknięcia w trakcie europejskiej części sesji spełzła na niczym i kurs spadł do nowego minimum na poziomie 1,2067 USD. Słabość euro jest wyraźna i w najbliższym czasie można się spodziewać testu psychologicznego poziomu 1,20 USD, lecz docelowo kurs powinien osiągnąć 1,1875 USD i sprawdzić trwałość wsparcia wyznaczonego przez dołek z czerwca 2010 r.

Piątkowe zamknięcie w USA przyniosło negatywny sygnał na wykresie indeksu S&P 500 (brak trwałego przebicia 1375 pkt), a otwarcie sesji poniedziałkowej przynosi jego potwierdzenie. Indeks bez trudu pokonał wsparcie 1345 pkt, a na dodatek po godzinie 16 spadł poniżej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego. Zyski z poprzedniego tygodnia zostały tym samym wymazane, co oczywiście gwałtownie odwraca krótkoterminową tendencję wzrostową. Trwałe wybicie z kanału połączone z pokonaniem 1325 pkt będzie oznaczać otwarcie drogi do 1305 pkt w krótkim okresie.

Kurs EUR/PLN zrealizował sygnalizowany w piątek pesymistyczny scenariusz wzrostu do 4,20 PLN. Istotnym oporem jest 4,2140 PLN, ale należy zaznaczyć że poważnie naruszona została linia trendu spadkowego na wykresie dziennym. Utrzymanie tego sygnału i pokonanie 4,2140 PLN otworzy drogę do ok. 4,25 PLN. Przy tak słabych nastrojach na rynkach globalnych, spadek wartości złotego jest naturalny, lecz należy podkreślić że nie widać oznak gwałtownej czy też panicznej wyprzedaży polskiej waluty.

Sebastian Trojanowski