Globalne rynki akcji znów znalazły się w okolicach historycznych maksimów. Szampańskie nastroje to pochodna rewelacji odnośnie szczepionek, a następnie nominacji osób bliskich Wall Street na kluczowe stanowiska w przyszłej administracji Joe Bidena. Natomiast dane makro przynoszą raczej kolejne rozczarowywania.
- Przed miesiącem rynki panikowały, zwłaszcza z powodu restrykcji nakładanych w Europie, a teraz znów ą w bardzo dobrych nastrojach – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Dominuje narracja, że znów jest świetnie, bo za chwilę zaczną się szczepienia. Przy takich nastrojach kapitał przemieszcza się w kierunku bardziej ryzykownych aktywów, a do takich nie należy frank szwajcarski.
Wydawałoby się, że w takich okolicznościach waluty rynków wschodzących będą sobie radzić wyśmienicie i faktycznie w wielu przypadkach tak jest.
Złoty jednak radzi sobie przeciętnie, zamiast wykorzystując euforię przełamać kluczowe poziomy na EURPLN i USDPLN. Co ciekawe, jeszcze słabiej wygląda forint. Czeska korona z kolei radzi sobie zauważalnie lepiej.
Czyżby inwestorzy reagowali negatywnie na zapowiedź weta wobec unijnego budżetu? Wydaje się, że czynnik ten może być nie bez znaczenia.
Warto pamiętać, że takie negatywne czynniki działają znacznie mocniej w niekorzystnych okolicznościach – gdyby z jakiegoś powodu sentyment na globalnych rynkach gwałtownie się pogorszył, złoty mógłby teraz znacznie bardziej to odczuć.
- Rynek walut krajów wschodzących jest obecnie bardzo podzielony, wzmacnia się waluta Meksyku i RPA, a nie reaguje turecka lira, bo Turcja na własne życzenie wpadła w kłopoty – wyjaśnia ekspert XTB. – Polska waluta jest jakby pośrodku, a jej dalsze wzmocnienie wobec franka szwajcarskiego jest mało prawdopodobne. Nie będzie atutów w postaci wyższych stóp procentowych, które pomagałyby złotemu.