Według raportu firmy Janus Henderson badającego wypłatę dywidend przez 1,2 tys. największych pod względem kapitalizacji rynkowej firm na świecie, blisko jedna trzecia przedsiębiorstw postanowiła ograniczyć bądź odwołać je, tworząc w ten sposób zapas środków. – Pandemia po raz kolejny potwierdziła, że „cash is king”. Kto ma gotówkę i zachowuje płynność, ten nie tylko przetrwa, ale ma też szansę na rozwój. Dlatego firmy błyskawicznie zareagowały, zaciskając pasa – ocenia Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.
Szacowane przez ekspertów wstrzymanie wypłat na koniec roku znacznie przekraczające 200 mld dol. będzie oznaczało największy spadek w historii pomiarów, a więc co najmniej od 2009 r. Wcześniej, z wyjątkiem lat 2015–2016, wypłaty systematycznie rosły.
Wynik ten trudno uznać za zaskoczenie – firmy korzystające z pomocy publicznej w wielu państwach miały zakaz wypłacania środków. – Paradoksalnie inwestorzy mogliby źle odebrać wypłatę dywidendy, gdy z powodu cięcia kosztów zwalniani byli pracownicy. To byłoby irracjonalne – dodaje Kozłowski.
Największy spadek dotknął Wielką Brytanię, na co wpływ, oprócz pandemicznego lockdownu, mogły mieć też przedłużające się rozmowy z Komisją Europejską na temat umowy brexitowej. Tam wypłaty w III kw. były niższe o 41,6 proc. niż w 2019 r. Duży spadek odnotowano również w innych państwach europejskich, gdzie wyniósł średnio prawie 27 proc. Zdaniem analityków spowodowane było to m.in. zbyt wysokimi wypłatami w przeszłości.
Są jednak obszary, w których suma dywidend wzrosła – to przede wszystkim Chiny i Hongkong, gdzie firmy stosunkowo szybko wróciły do działania. Łączna kwota dywidend w Państwie Środka za III kw. była o 3,3 proc. wyższa niż rok temu, a trzy czwarte spółek utrzymało je lub nawet podwyższyło. Na plusie III kw. zakończyła też Kanada.
Największe problemy z dywidendami ma sektor bankowy
Spadek w Stanach Zjednoczonych wyniósł prawie 4 proc. Większość dużych firm zza oceanu nadal wypłaca środki. Potwierdzają to też inne dane – według analityków z S&P Dow Jones Indices największe amerykańskie firmy notowane na nowojorskiej giełdzie skupione w indeksie S&P 500 wypłacą w tym roku zaledwie o 1 proc. mniej, czyli 479,5 mld dol. w porównaniu do 485,5 mld dol. w 2019 r. To znacznie więcej od pierwotnych prognoz wskazujących na dołek wynoszący nawet 10 proc.
Patrząc przez pryzmat poszczególnych sektorów, największe problemy z dywidendami ma sektor bankowy – jego wypłaty w ostatnich dwóch kwartałach spadły o prawie 72 mld dol. Dzieje się tak również dlatego, że organy regulacyjne w wielu krajach zalecały wstrzymanie się od wypłat w celu zagwarantowania stabilności całego sektora. Podobnie dzieje się u nas. – Stopy dywidend w Polsce osiągnęły poziom zbliżony do 2009 r. Banki zastosowały się do oczekiwań Komisji Nadzoru Finansowego i wstrzymały wypłaty, z kolei duże spółki energetyczne i paliwowe nie mogą sobie pozwolić na takie wydatki ze względu na planowane kosztowne inwestycje – wskazuje Sobiesław Kozłowski.
Oprócz banków, dywidendy najbardziej zmniejszyły te sektory, które najbardziej ucierpiały przez pandemię. W II i III kw. wypłaty firm dostarczających dobra konsumpcyjne nieuchodzące za produkty pierwszej potrzeby spadły o 27,8 mld dol. Zanurkowały też wypłaty spółek energetycznych (o 11,7 mld dol.). Zarobić mogli natomiast inwestorzy, którzy ulokowali środki w firmach farmaceutycznych, których wypłaty od kwietnia poprawiły się względem ubiegłego roku o prawie miliard dolarów.
Autorzy raportu Janus Henderson stwierdzają jednak, że najgorsze już za nami. Prognozują, że w przyszłym roku sytuacja może się poprawić za sprawą odmrożenia w sektorze bankowym. Nastroje rynkowe poprawi też wejście do użytku szczepionki. Zgodnie z szacunkami analityków, o ile pierwszy kwartał wciąż może być bardzo trudny, o tyle koniec przyszłego roku powinien oznaczać wyjście na zero bądź – w optymistycznym wariancie – zakończyć się wzrostem o 12 proc.
O umiarkowanym optymizmie pomimo lockdownu świadczą przedwczorajsze wstępne dane listopadowych nastrojów przedsiębiorców opublikowane przez IHS Markit. Pomimo obostrzeń wprowadzonych przez państwa w całej Europie spadek koniunktury w przemyśle strefy euro nie był znaczący i wciąż przekracza poziom 50 pkt, co oznacza brak recesji – osiągnął 53,6 pkt, a więc nieco powyżej wcześniejszych prognoz (53,1 pkt). Ucierpiały jednak usługi, które znajdują się wyraźnie pod kreską za sprawą ograniczeń działalności. W tym sektorze w krajach eurogrupy indeks zanurkował z 46,9 pkt w październiku do poziomu 41,3 pkt – czyli o 1,2 pkt gorzej niż przewidywano.