Po informacjach o szczepionce dynamicznie wzrosły notowania ropy naftowej. Jednak nastawienie risk-on, które na nowo zapanowało wśród globalnych inwestorów i sprzyjało zwyżkom cen ropy, jednocześnie mocno uderzyło w notowania metali szlachetnych. Kontrakty na złoto zniżkowały w poniedziałek aż o 5%, kontrakty na srebro osunęły się w dół o 7,6%, kontrakty na platynę o 3,5%. Jedynie notowania palladu pozostawały stabilne.
Złoto jest kruszcem traktowanym przez inwestorów jako „bezpieczna przystań", co oznacza, że dla wielu inwestorów jest ono szczególnie atrakcyjne jako dodatek do portfela w okresach dekoniunktury i niepewności. Dotychczasowa sytuacja, czyli druga fala pandemii, nowe lockdowny, przedłużająca się walka o fotel prezydencki w USA, itd., sprawiała, że złoto utrzymywało się na wysokich poziomach, wypracowanych wcześniej w tym roku. Co więcej, nawet znów zaczęto mówić o możliwości dotarcia do tegorocznych rekordów przekraczających 2000 USD za uncję.
Jednak większy apetyt na ryzyko, który pojawił się wśród inwestorów, sprawił, że są oni bardziej skłonni do kupowania aktywów powiązanych z koniunkturą, czyli np. akcji. Podstawowym pytaniem jest więc to, na jak długo optymizm się utrzyma. Z pewnością na razie jest zbyt wcześnie, aby to ocenić. Pomiędzy wynalezieniem skutecznej szczepionki a jej wprowadzeniem na rynek może bowiem upłynąć trochę czasu.
Poza tym, samo podejście do ryzyka wśród globalnych inwestorów nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na ceny złota. W kontekście najbliższych kilku miesięcy dużo ważniejsza może okazać się polityka monetarna w największych gospodarkach świata. Tu natomiast nikt na razie nie oczekuje zmian: zarówno amerykański Fed, jak i większość innych kluczowych banków centralnych, raczej zbyt prędko nie odejdą od wyjątkowo luźnej polityki monetarnej. To oznacza dalszą presję na niską wartość USD, a to z kolei sprzyja stronie popytowej na rynku złota.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI