Deficyt niższy niż w tym roku, ale do rozwiązania kilka dylematów w wydatkach – rząd dziś zajmuje się budżetem na 2021 r.
DGP
Dużo niższy deficyt ma wynikać co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy to zarządzanie saldem budżetu, jakie zastosowało Ministerstwo Finansów, pisząc nowelizację planu wydatków i dochodów na rok 2020. Wpisany w niego deficyt wyniósł aż 109,3 mld zł i częściowo wynikał z przyspieszenia niektórych wydatków. Przykładem dotacja w wysokości 26,5 mld zł dla Funduszu Solidarnościowego, która zostanie wypłacona jeszcze w tym roku. Ale fundusz wyda te pieniądze dopiero w roku przyszłym, wypłacając trzynastą i czternastą emeryturę. Kasowo jednak w 2021 r. nie trzeba będzie go już dotować w takiej skali.
Drugi powód to znacznie lepsza od tegorocznej sytuacja w gospodarce. Ministerstwo Finansów zakłada, że PKB wzrośnie o ok. 4 proc., a co ważniejsze powinna odbić konsumpcja prywatna, rosnąc o 4,4 proc. To właśnie ona jest bazą dla najważniejszego z podatków, czyli VAT. Po tegorocznej zapaści (MF spodziewa się, że uzyska z VAT 170 mld zł, aż o 26,5 mld zł mniej, niż wpisano do ustawy budżetowej) w przyszłym roku powinno nastąpić odbicie. – Konsumpcja sprzyja budżetowi, ale mam wrażenie, że nie można przenosić na przyszły rok obecnych trendów. To prawda, że teraz mamy dynamicznie odbicie konsumpcji, ale w części jest to realizacja popytu odroczonego, który niebawem wygaśnie – mówi Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. Według niego duże znaczenie i dla konsumpcji, i pośrednio dla dochodów podatkowych będzie miała sytuacja na rynku pracy. Na razie dramatu nie ma, stopa bezrobocia wynosi 6,1 proc. i scenariusze jej wzrostu do dwucyfrowych poziomów się nie realizują. Ale bezrobocie pewnie wzrośnie, samo Ministerstwo Finansów zakłada, że do 8 proc. w tym roku, by nieco spaść w 2021 r. – do 7,5 proc.
– Siła nabywcza konsumentów będzie jednak słabsza, również ze względu na słabnące dochody. Dodatkowym ryzykiem dla prognoz wpływów z VAT jest ich duża cykliczność. To znaczy, że w okresie dekoniunktury spadają one bardzo szybko, luka w VAT się powiększa i z tym mamy prawdopodobnie do czynienia dzisiaj – mówi Bielski. Jego zdaniem założenie 4-proc. wzrostu PKB jest ostrożne. Zwłaszcza na tle ostatnio publikowanych danych. Spowolnienie w II kwartale okazało się płytsze, niż się obawiano (ekonomiści wieszczyli nawet 10-proc. spadek PKB, tymczasem wyniósł on o 8,2 proc.), a pierwsze informacje z III kwartału – jak produkcja przemysłowa czy sprzedaż detaliczna – są zaskakująco dobre.
– Odbicie przypomina kształtem literę V. Pytanie, czy to się utrzyma w przyszłym roku. Jak na razie szanse, że prognozy na 2021 r. będą rewidowane w górę, są coraz większe. My również skłaniamy się już ku takiej rewizji – mówi Piotr Bielski.
Kolejny powód zmniejszenia deficytu to dodatkowe dochody w systemie finansów publicznych, które pozwalają na niższe bezpośrednie wydatki z państwowej kasy. Przedstawiciele Ministerstwa Finansów poszli na dzisiejsze budżetowe posiedzenie rządu z założeniem, że wraca dokończenie reformy OFE, czyli przekształcenie funduszy emerytalnych w prywatne indywidualne konta emerytalne. Od tego przekształcenia ma zostać pobrana opłata w wysokości 15 proc. aktywów OFE, która trafi do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki niej odpowiednio niższa może być budżetowa dotacja do FUS. W tym roku miało to być ponad 13 mld zł.
Jednak to właśnie przyszłoroczne wydatki z budżetu są dziś największym źródłem niepewności przy szacowaniu wielkości deficytu. Po pierwsze, MF oficjalnie zapowiada odejście od polityki wypychania wydatków poza budżet centralny do specjalnie tworzonych funduszy. Tak jest w tym roku przy okazji walki z kryzysem covidowym, którą finansuje przede wszystkim Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 zarządzany przez Bank Gospodarstwa Krajowego i tarcza finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju. Resort finansów zakłada, że – przynajmniej w tym pierwszym przypadku – fundusz nie będzie wykorzystywany do finansowania nowych wydatków w kolejnych latach.
Druga niepewność to wydatki, których wielkość zależy od PKB, jak nakłady na wojsko i zdrowie. Według naszych informacji w rządzie trwa dyskusja, czy zwiększyć je ponad wielkości, które wynikałyby z prostego przeliczenia do PKB (którego trend wzrostowy został zatrzymany). Na dogranie szczegółów rząd ma czas do końca września, gdy powinien przesłać projekt ustawy do Sejmu.