Czwartkowa sesja na Wall Street zakończyła się spadkami indeksów Dow Jones i S&P 500, ale Nasdaq po raz kolejny ustanowił historyczny rekord. Inwestorzy analizują najnowsze dane o bezrobociu w USA oraz informacje dotyczące liczby nowych przypadków koronawirusa.

Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł 361 punktów, czyli 1,39 proc. i wyniósł 25.706,09 pkt.

S&P 500 zniżkował 0,56 proc. i wyniósł 3.152,05 pkt.

Nasdaq Comp. poszedł w górę 0,53 proc., do 10.547,75 pkt.

Akcje Walgreens spadały 6 proc. Spółka podała w raporcie kwartalnym, że skorygowany zysk na akcję wyniósł 83 centy wobec oczekiwanych 1,19 USD.

Notowania Alibaby rosły 10 proc. - Needham wyznaczył rekomendację dla akcji spółki na "kupuj".

Regeneron szedł w górę o 2,5 proc. po tym, jak SunTrust podniósł rekomendację dla akcji spółki do "kupuj" z "trzymaj".

Akcje Cisco Systems zwyżkowały o 2 proc. Morgan Stanley podniósł rekomendację dla akcji spółki do "przeważaj" z "równoważ".

Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wyniosła 1,314 mln. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 1,375 mln, wobec 1,427 mln poprzednio.

Liczba bezrobotnych kontynuujących pobieranie zasiłku wyniosła 18,062 mln w tygodniu, który skończył się 27 czerwca wobec oczekiwanych 18,75 mln i poprzednio 18,76 mln, po korekcie z 19,29 mln.

„Wysokie liczby nowych bezrobotnych i osób pobierających zasiłek stanowią przestrogę dotyczącą trudności i czasu potrzebnego do uzdrowienia rynku pracy, który został wstrząśnięty niespotykanymi okolicznościami związanymi z pandemią. Droga do szczytowego poziomu zatrudnienia z lutego będzie długa i wyboista” - powiedział Joshua Shapiro, główny ekonomista USA w Maria Fiorini Ramirez.

Koronawirus zabił dotąd ponad 548 tys. osób na całym świecie. Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia wzrosła do ponad 12 milionów.

Ponad 60 tys. przypadków koronawirusa wykryto w środę w Stanach Zjednoczonych - wynika z bilansu prowadzonego przez Reutersa. Co szósta zdiagnozowana infekcja przypada na Florydę, gdzie na niektórych oddziałach intensywnej terapii brakuje już miejsc.

Z nowo wykrytych zakażeń ok. 10 tys. przypada na Florydę, na Teksas ok. 9 tys., a na Kalifornię nieco mniej niż 8 tys. Tempo wzrostowe w diagnozach SARS-CoV-2 odnotowywane jest w 42 stanach. Tylko na Florydzie wykryto już blisko ćwierć miliona przypadków koronawirusa.

Od początku epidemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych zmarło już ponad 132 tys. osób - wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore. W środę drugi dzień z rzędu liczba ta zwiększyła się o ponad 900.

"To dopiero początek pandemii", "koronawirus jest nadal silny" - powiedział dziennikowi "Corriere della Sera" doradca prezydenta USA Donalda Trumpa, epidemiolog Anthony Fauci. Ocenił, że mimo wad Światowa Organizacja Zdrowia, z której USA wyszły, jest potrzebna.

Loretta Mester, prezes Fedu z Cleveland, powiedziała w środę, że ostatnie dane na temat przyspieszającego rozprzestrzeniania się koronawirusa w Stanach Zjednoczonych zwiększają ryzyko pogorszenia koniunktury gospodarczej.

„Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas myślał wcześniej, że droga do zwiększenia aktywności będzie gładka, ale obecne liczby są niepokojące. To nie są dobre statystyki” - powiedziała w wywiadzie dla Bloomberg News.

"Jest wiele firm, które poważnie ucierpiały w wyniku pandemii. Spodziewam się niestety, że gospodarka pozostanie słabsza latem i jesienią niż wielu się spodziewało” - powiedział z kolei w środę prezes Fedu z Bostonu Eric Rosengren.

Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że wzrastające liczby wykrywanych przypadków związane są ze zwiększeniem mocy testowych w Stanach Zjednoczonych.

Szef Rady Doradców Ekonomicznych Białego Domu Larry Kudlow oświadczył w środę, że kolejne zamknięcie gospodarki z powodu koronawirusa byłoby "wielkim błędem". Niektóre stany, m.in. Floryda, Teksas i Kalifornia, zdecydowały się wstrzymać odmrażanie gospodarki ze względu na znaczny wzrost zakażeń.

Kudlow powiedział też dziennikarzom w Waszyngtonie, że nie spodziewa się, aby wzrost zakażeń sprawił, iż recesja w USA będzie dwuetapowa.

Z kolei w wypowiedzi dla CNBC podkreślił, że kolejne zamknięcie całego kraju uderzyłoby w gospodarkę i zamożność Amerykanów.