Za wcześnie, by mówić o panice, ale spadki na giełdach w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa są zauważalne.
Epidemie to nie tylko straty dla inwestorów / DGP
Amerykański rynek zareagował trzy dni po wykryciu pierwszego przypadku w Stanach Zjednoczonych. Apogeum nastąpiło jednak w miniony poniedziałek, gdy indeks S&P tąpnął o 1,5 proc. Był to największy spadek od października 2019 r. W tym samym czasie dołowały też europejskie giełdy. Parkiety w Londynie, Paryżu i Frankfurcie spadły wówczas o ok. 2,5 proc.
Co oczywiste, najdotkliwiej wirusa odczuły same Chiny. Między 7 a 30 stycznia giełda w Hongkongu spadła o 6,6 proc., wartość spółek notowanych na szanghajskim parkiecie zmniejszyła się o 4,1 proc. Stosunkowo najlepiej radzi sobie Shenzhen, gdzie indeks cieszył się największą stabilnością – w tym okresie spadł jedynie o 1,3 proc.
Najbardziej narażone na straty są spółki blisko współpracujące z Państwem Środka, czyli mające tam duży rynek zbytu i część produkcji, jak np. firmy technologiczne. Problemy będą miały również podmioty z branży turystycznej i transportowej – przede wszystkim linie lotnicze. Pozostałe sektory odnotowują straty, np. przez konieczność ewakuacji pracowników. Ucierpieć może też przemysł – m.in. koncerny motoryzacyjne, dla których Chiny to dziś największy rynek zbytu na świecie.
Producenci boją się, że trwała izolacja uprzemysłowionej części Chin oraz zawieszenie części ruchu lotniczego spowodują spadek popytu na ropę – stąd największy od maja ubiegłego roku spadek cen. OPEC zapowiedziała, że najprawdopodobniej w związku z tym przyspieszy swoje pierwotnie zaplanowane w marcu spotkanie na obecny miesiąc, by zapobiec dalszym wahaniom cen.
Niskie ceny mogą okazać się dobrą wiadomością dla polskich koncernów paliwowych, które będą taniej nabywać surowiec. Z drugiej strony wraz z ropą spadły też m.in. ceny miedzi, co może oznaczać przejściowe problemy KGHM.
Koronawirus należy do tej samej grupy co odkryty w Chinach SARS, który w 2003 r. spowodował śmierć ok. 800 osób. W przypadku SARS giełdowie spadki nie były jednak głębokie – po krótkotrwałym szoku sytuacja szybko się ustabilizowała.