Czynny żal w instytucjach finansowych może zwiększyć zaufanie inwestorów. Rozwojowi rynku nie będzie służyła jednolita licencja bankowa.
Wczoraj opisywaliśmy najważniejsze zmiany, jakich dokonał rząd w „Strategii rozwoju rynku kapitałowego”. Finalną wersję dokumentu przyjętą na początku października porównywaliśmy z majowym projektem poddanym konsultacjom społecznym.
– Ta strategia ma dużo ciekawych elementów, ale jest w niej też wiele braków. Nie ma np. mierników pozwalających rozliczyć jej realizację – zwraca uwagę Jacek Socha, były szef nadzoru giełdowego, minister skarbu, a obecnie partner w firmie doradczej PwC. W ostatecznej wersji założono jednak, że rządowy pełnomocnik ds. wdrożenia strategii (będzie nim zapewne wiceminister finansów) będzie regularnie informowany o postępach prac i raz na kwartał będzie składał swój raport Radzie Rozwoju Rynku Finansowego.
W projekcie strategii dużą wagę przykładano do sytuacji spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Wskazywano m.in., że powinny one starać się o podobny poziom wycen, jak średnia dla danego sektora w krajach Unii Europejskiej. W ostatniej wersji dokumentu nie ma o tym mowy. Wskazuje się natomiast na ogólne zasady corporate governance.
– Ład korporacyjny staje się coraz ważniejszym elementem funkcjonowania rynku kapitałowego. W naszych warunkach należałoby pomyśleć o dodaniu nowych kompetencji istniejącemu Komitetowi ds. corporate governance przy Giełdzie Papierów Wartościowych. By on nie tylko tworzył te zasady, ale i nadzorował ich respektowanie przez spółki, pomagał znacznie mocniej GPW i miał ku temu odpowiednie narzędzia – wskazuje Socha.
Specjalistom podoba się pomysł wprowadzenia na rynku kapitałowym mechanizmu czynnego żalu. Podmioty, które naruszałyby prawo i naraziły inwestorów na straty, ale by je wyrównały, mogłyby liczyć na łagodniejsze potraktowanie przez nadzór. – Jest to praktyka stosowana również w prawie podatkowym i uważam, że to bardzo dobry pomysł. To rozwiązanie przyczyni się do zwiększenia transparentności rynku kapitałowego, a co za tym idzie – do zwiększenia zaufania inwestorów, które jest kluczowym aktywem rynku kapitałowego – wskazuje Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.
Jednak nie wszystko w nowej strategii mu się podoba. Chodzi przede wszystkim o pozostawienie rozwiązania, które było zawarte w projekcie – tzw. jednolitej licencji bankowej. Pozwalałoby ono bankom uniwersalnym na świadczenie usług maklerskich. – Banki i firmy inwestycyjne finansują inne rodzaje przedsięwzięć. Założenie, że banki bardziej niż wyspecjalizowane firmy rozwiną rynek kapitałowy i zaakceptują wzrost ryzyka, które wymaga zwiększenia wymogów kapitałowych, jest życzeniowe. Tymczasem to właśnie domy maklerskie, a nie banki pozyskują kapitał dla najbardziej dynamicznych i innowacyjnych przedsiębiorstw oraz pomagają inwestorom w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Jednolita licencja bankowa stwarza natomiast ryzyko marginalizacji tych kluczowych dla gospodarki funkcji. Jest to rozwiązanie dobre dla banków, ponieważ mogą optymalizować swoją strukturę kosztową, ale może być szkodliwe dla rozwoju rynku kapitałowego i finansowania innowacyjnej gospodarki – ocenia Markiewicz.
W projekcie poddanym konsultacjom było 60 działań, które miałyby służyć realizacji strategii. W ostatecznej wersji dokumentu liczba tych działań wzrosła do 90.
Finalnie większy nacisk niż w projekcie położono na edukację finansową. Wśród proponowanych działań znalazło się m.in. „wprowadzenie gier z dziedziny edukacji finansowej, m.in. dostępnych na platformach społecznościowych” czy „programy edukacyjne dla emitentów, inwestorów instytucjonalnych, pośredników, doradców oraz inwestorów indywidualnych”. Jest również mowa o „analizie zasadności wprowadzenia produktów oszczędnościowych adresowanych do Polaków niekorzystających z produktów bankowych”.
W ostatecznej wersji strategii znalazło się również kilka nowych działań dotyczących zrównoważonego finansowania – czyli dotyczącego inwestycji proekologicznych. Chodzi m.in. o rozwój „zielonych obligacji”, edukację i promocję w zakresie „zrównoważonych inwestycji i produktów”, ale też „podjęcie działań lobbingowych podmiotów polskiego rynku i spółek energetycznych na forum międzynarodowym”, bo – jak ocenia rząd – „tylko taka współpraca umożliwiłaby spójną ochronę polskich interesów”.