Rynek przechodzi kryzys zaufania. Jego uczestnicy są przekonani, że pracownicze plany kapitałowe są szansą, by wyjść z impasu.
Pracownicze plany kapitałowe zaczną działać od 1 lipca. W pierwszym etapie program obejmie największe firmy, zatrudniające ponad 250 osób. Jak szacowali wcześniej przedstawiciele Polskiego Funduszu Rozwoju, który pilotuje program, w pierwszym rzucie z możliwości uczestniczenia w PPK będzie mogło skorzystać 3,3 mln osób.
Docelowo program miałby objąć ponad 11 mln zatrudnionych. Przy założeniu, że będą płacić minimalną składkę (2 proc. wynagrodzenia brutto wpłacane przez pracownika i 1,5 proc. opłacane przez pracodawcę) na giełdę trafiałoby 12 mld zł rocznie.
Ale ta prognoza ma jedną słabość: zakłada, że w PPK będzie uczestniczyła większość uprawnionych. Tymczasem ma to być program dobrowolnego oszczędzania. I wcale nie ma pewności, że Polacy będą chcieli z niego skorzystać. – Rynek kapitałowy przeżywa jeden z największych kryzysów wiarygodności. Zaufanie do rynku to podstawa, sukces programu PPK będzie zależał od tego, czy uda się je odbudować – mówił Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich podczas dorocznej konferencji IDM. Jej uczestnicy, jak np. Jacek Socha, były przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, dziś wiceprezes firmy doradczej PwC, zwracali uwagę, że może być kłopot z przekonaniem 11 mln Polaków do PPK w sytuacji, gdy nie wiadomo, jak skończą otwarte fundusze emerytalne. Problem w tym, jak namówić ich do odroczenia własnej konsumpcji na wiele lat.
Optymistą co do PPK jest Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Ale zgadza się, że wiele będzie zależało także od przyszłości OFE. – Gdyby miało być tak, że ruszają PPK, a OFE działają w obecnym kształcie, to rynek na tym skorzysta, bo napłynie na niego wiele miliardów nowych środków. Nieco gorzej wygląda to w scenariuszu, w którym 75 proc. aktywów OFE pójdzie na IKE i IKZE, a 25 proc. do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Wtedy napływy netto na rynek będą nieco mniejsze – mówił Borys. Najgorszy w jego ocenie wariant to przeniesienie całości aktywów OFE do FRD. – Wtedy mielibyśmy armagedon – ocenia szef PFR. O wariancie "OFE w całości do FRD" głośno było pod koniec 2016 r. Takiemu rozwiązaniu sprzyjał resort rodziny i pracy.
Uczestnicy rynku kapitałowego liczą na to, że PPK staną się kołem zamachowym do budowania płynności na nim. Bez nich perspektywy dla rynku byłyby raczej słabe, bo OFE stopniowo i tak będą się kurczyć. Chodzi m.in. o suwak, czyli stopniowe przenoszenie do FUS aktywów ubezpieczonych na 10 lat przed ich emeryturą.
Paweł Borys zwracał jednak uwagę, że nie tylko rynki akcji i obligacji mogą być beneficjentami nowego programu. – Skorzystają też inne segmenty, jak fundusze venture capital czy private equity. Polityka inwestycyjna PPK została tak skalibrowana, żeby zachować balans między wszystkimi segmentami rynku – mówił prezes PFR. I dodawał, że to dla zarządzających będzie duże wyzwanie. Bo trzeba będzie zdobyć nowe kompetencje albo udoskonalić już posiadane. Szczególnie dotyczy to inwestycji na rynku obligacji korporacyjnych, inwestycji za granicą i alternatywnych klas aktywów. To w nich klasyfikowane są fundusze venture capital i private equity.
– Szczególnie te ostatnie będą wyzwaniem, bo to zupełnie inny rodzaj zarządzania, którego nikt nie stosował ani w TFI, ani w PTE. Warto te kompetencje zbudować, bo to fundusze emerytalne zwykle są największym dostawcą kapitału dla funduszy VC czy nieruchomości. A na rozwiniętych rynkach model inwestowania zmienia się w tym kierunku, że spada liczba aktywnych spółek publicznych, za to zwiększa się wartość aktywów private equity – mówił prezes PFR.