W 2018 r. tylko nieliczne światowe giełdy przyniosły inwestorom zyski. I to nie wszystkim.
Na plusie są główne indeksy rynków w takich krajach, jak: Słowacja i Ukraina, Indie i Nowa Zelandia oraz Brazylia i Argentyna. Dochody mogą liczyć jednak tylko lokalni posiadacze akcji. W przeliczeniu na dolary wszystkie ważniejsze giełdy są bowiem na minusie.
Wyniki są słabe, chociaż na wielu parkietach przez większą część roku dominowały zwyżki. Dotyczy to przede wszystkim centrum światowego rynku kapitałowego, czyli Stanów Zjednoczonych. Standard & Poor’s 500, główny indeks giełdy nowojorskiej, we wrześniu osiągnął najwyższy poziom w historii – ponad 2,9 tys. pkt. Obecnie jest o ponad 15 proc. niżej.
Ceny akcji na świecie spadały głównie jesienią. Główny powód to ryzyko spowolnienia wzrostu gospodarczego. Niższa dynamika PKB oznaczać będzie wolniejszy wzrost przychodów spółek oraz (jeśli w ogóle) ich zysków. Przekłada się to na wyceny akcji.
Obawy przed pogorszeniem koniunktury są związane m.in. z podwyżkami stóp procentowych. W USA, ale też w wielu innych krajach, przy czym ta tendencja ominęła główne państwa europejskie. Wyższe stopy powodują, że zwiększa się atrakcyjność lokowania pieniędzy, np. w depozytach. Zmniejszają też dostępność finansowania, a więc i możliwości zakupu akcji.
Amerykańska Rezerwa Federalna w 2018 r. podnosiła stopy procentowe cztery razy. Miało to przełożenie na rynek długu. W przypadku obligacji, zwłaszcza tych o krótszych terminach wykupu, wyższe stopy oznaczają większą rentowność, czyli niższe ceny. To sprawiło, że na minusie – zwłaszcza licząc w dolarach – są też posiadacze obligacji w większości krajów. Pod tym względem powody do zadowolenia mogą mieć jedynie nabywcy długu japońskiego.
Zagrożeniem dla koniunktury na świecie jest też rosnący protekcjonizm w handlu międzynarodowym. Chodzi głównie o działania administracji prezydenta Donalda Trumpa, które uderzają w gospodarkę Chin.
Stopy zwrotu w dolarach wypadają słabo dlatego, że amerykański pieniądz w 2018 r. zyskał na wartości w stosunku do zdecydowanej większości walut. Spośród tych istotnych wyraźnie mocniejszy okazał się tylko japoński jen. Minimalne umocnienie miało też miejsce w przypadku meksykańskiego peso. Dolar zyskiwał na wartości m.in. ze względu na rosnące stopy procentowe w USA, ale też dzięki transferowaniu zysków wypracowanych w przeszłości na innych kontynentach przez amerykańskie korporacje. To efekt zmian w podatkach wprowadzonych przez Donalda Trumpa, choć efekty były mniejsze, niż spodziewał się prezydent.