Większa siła strony popytowej na rynku ropy naftowej w Europie ma swoje fundamentalne uzasadnienie. Na początku bieżącego tygodnia uwagę inwestorów przyciągnęła sytuacja w Norwegii, gdzie ma mieć miejsce strajk pracowników sektora wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. Takie plany mają związek z nieudanymi negocjacjami i odrzuceniem propozycji płacowych. Najprawdopodobniej produkcja zostanie wstrzymana przynajmniej na jednym dużym polu naftowym na Morzu Północnym.
Możliwe, że inwestorzy nie reagowaliby na te doniesienia tak nerwowo, gdyby nie fakt, że problemy z podażą ropy naftowej pojawiają się ostatnio w różnych miejscach świata. Po raz kolejny chaos zapanował w Libii, co odbiło się echem na tamtejszej produkcji i eksporcie ropy naftowej. Ogromne problemy gospodarcze od dłuższego czasu ma Wenezuela, a to doprowadziło do znaczącego spadku produkcji i eksportu ropy z tego kraju.
Kluczowym przykładem jest również sytuacja w Iranie, wywołana narzuconymi na ten kraj przez USA sankcjami. Już teraz kraje Europy oraz Azji ograniczają import irańskiej ropy naftowej w obawie przed pogorszeniem relacji ze Stanami Zjednoczonymi w obliczu innych dyskusji dotyczących międzynarodowego handlu. Ten proces będzie postępował, ponieważ państwa sprzymierzone ze Stanami Zjednoczonymi oficjalnie otrzymały pół roku na całkowite wstrzymanie się od handlu ropą z Iranem. Ten termin upływa w listopadzie. Jednocześnie, warto pamiętać, że wiele krajów ma zamiar negocjować z USA warunki dostaw ropy naftowej z Iranu, licząc na jakieś wyłączenia z sankcji.