Polityka skupu aktywów, luzowania ilościowego będzie przez Europejski Bank Centralny (EBC) podtrzymywana, choć instrument ten w Europie, w stosunku do Stanów Zjednoczonych, "średnio się sprawdza" - ocenił w rozmowie z PAP dr Jerzy Michałowski z KUL.

Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego (EBC) pozostawiła podstawowe stopy procentowe i parametry programu skupu aktywów bez zmian - wynika z czwartkowego komunikatu EBC. Jednocześnie EBC utrzymał gotowość do zwiększenia skali programu skupu aktywów.

"Sytuacja strefy euro, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy jest w zasadzie stagnacyjna, chociaż możemy obserwować pewne pierwiosnki" - ocenił dr Jerzy Michałowski z Katedry Polityki Gospodarczej KUL. I dodał: "To, że m.in. Polska ma tak świetne wyniki po stronie obrotów jest częściowo wynikiem tego, iż gospodarka niemiecka jest w fazie kwitnącej. Realizuje niewiarygodne sukcesy ekonomiczne w postaci nadwyżki" - powiedział rozmówca PAP.

Wyjaśnił, że chodzi o gigantyczną nadwyżkę w budżecie i jeszcze większą nadwyżkę w obrotach handlowych Niemiec.

"Cała strefa euro nie ma się tak dobrze. EBC, stosując luzowanie ilościowe i skupując aktywa, czyli naśladując politykę amerykańską, próbuje ekspansywnej polityki, żeby wyjść z deflacji na inflację - przynajmniej taką, jaka jest w Polsce" - wskazał Michałowski.

Jego zdaniem, inflacja na poziomie 2 proc. "to jest takie 36,6 w skali Celsjusza dla ludzkiego organizmu. Wtedy lepiej funkcjonuje". "Swoistym marzeniem państw strefy euro i szeregu krajów, które mają deflację czy niewielką inflację jest, żeby taki poziom osiągnąć. EBC konsekwentnie do tego dąży" - wskazał.

Pokreślił, że udało się to np. Stanom Zjednoczonym. "Wzrost gospodarczy jest tam większy, bezrobocie - rekordowo niskie" - powiedział rozmówca PAP.

Według ekonomisty, polityka skupu aktywów, luzowania ilościowego będzie przez EBC podtrzymywana, choć instrument ten w Europie, w stosunku do Stanów Zjednoczonych "średnio się sprawdza".

"Aktywa i pasywa EBC puchną, ale efektywność tego instrumentu jest stosunkowo niska, nieproporcjonalnie niska do skali zaangażowania w stosunku np. do Stanów Zjednoczonych. To również wskazuje, że stagnacja w strefie euro może mieć charakter nie tyle koniunkturalny, co strukturalny" - wskazał. W związku z tym, jak podkreślił, jest grupa, która domaga się kolejnych reform, a w niej są i tacy, którzy twierdzą, że trzeba odejść od euro.

Jak podkreślił, żeby zapobiegać kryzysom i jednocześnie stymulować unijną gospodarkę trzeba przywrócić konkurencyjność. "To oznacza mniej państwa, mniej interwencji, a więcej wolnego rynku" - ocenił.