O godzinie 07:22 za euro trzeba było zapłacić 4,1990 zł, dolar kosztował 3,7345 zł, szwajcarski frank 3,8390 zł, a funt 4,8510 zł. To kurs zbliżone do tych z wczorajszego zamknięcia, gdy notowania wspólnej waluty podskoczyły o 30 gr, ale pozostałych 3. walut wyraźnie się obniżyły. Przy czym, w 3. ostatnich przypadkach siła złotego była wynikiem słabości tych walut. Dolar tracił do koszyka walut ze względu na malejące prawdopodobieństwo kolejnych podwyżek stóp procentowych przez Fed i rosnące obawy przed tym, czy ekipie prezydenta Trumpa uda się przeprowadzić zapowiadane w kampanii reformy gospodarcze. Szwajcarski frank osłabił się po tym, jak nieco ucichły echa ostatniego politycznego zamieszania wokół prezydenta Trumpa, a na rynkach globalnych poprawiły się nastroje. Funtowi zaś szkodziły rosnące obawy przed czekającymi Brytyjczyków negocjacjami ws. Brexitu.
Niespodziewanie tematem numer jeden wtorkowego poranka stał się zamach podczas koncertu w Manchesterze. Nie wywołał on jednak wstrząsu na rynkach finansowych i nie doprowadził do wzrostu awersji do ryzyka. To sugeruje, że w kolejnych godzinach uwaga inwestorów skupi się już na typowo rynkowych tematach.
Dziś pierwszoplanową rolę będą odgrywać przede wszystkim publikowane wstępne odczyty indeksów PMI dla przemysłu i usług. Po tym, jak w nocy taki indeks został opublikowanych dla sektora przemysłowego w Japonii (52 pkt, prognoza: 52,9 pkt), w kolejnych godzinach poznamy analogiczne indeksy dla Francji, Niemiec i strefy euro, a po południu również dla USA. Oczekuje się, że europejskie indeksy pozostaną na wysokich, zbliżonych do kwietniowych, poziomach, sygnalizując kontynuację ożywienia gospodarczego. Takie dane jednakże są już w cenach i zostaną zignorowane. Większym zaskoczeniem nie będą też wyższe od prognoz odczyty. Stąd też jedynie słabsze wyniki mogą mieć wpływ na nastroje, stając się pretekstem do realizacji zysków na EUR/USD.
W przypadku amerykańskich indeksów PMI prognozuje się w maju ich lekki wzrost. Takie dane, szczególnie gdyby szły w parze z publikowanymi dziś lepszymi od oczekiwań danymi o sprzedaży nowych domów w USA i indeksem Fed z Filadelfii, mogą stać się pretekstem do korekty na tracącym ostatnio dolarze. Gorsze dane "zielonego" dodatkowo pognębią.
We wtorek jeszcze zostanie opublikowany indeks instytutu Ifo dla Niemiec. Dane ujrzą światło dzienne o godzinie 10:00. W maju oczekuje się jego wzrostu do 113,1 z 112,9 pkt. Publikacja ta będzie interpretowana w podobny sposób jak europejskie indeksy PMI.
Powyższa seria raportów makroekonomicznych będzie jednym z czynników kształtujących dziś nastroje na rynku walutowym, pośrednio też wpływając na notowania złotego. Takiego globalnego wpływu pozbawione będą wydarzenia w Manchesterze, lekko jedynie wpływając na osłabienie funta. Drugim czynnikiem, który powinien dziś determinować zachowanie złotego będą notowania EUR/USD. Kontynuacja wzrostów w kierunku 1,13 przełoży się na umocnienie polskiej waluty. Ewentualne spadkowa korekta sprowokuje podobne zachowanie na złotym.
Aktualna sytuacja na wykresie EUR/PLN sugeruje, że po zeszłotygodniowym chwilowym tąpnięciu do 4,1516 zł, euro znalazło silne wsparcie w strefie 4,17-4,18 zł. Mając na uwadze, że niemal wszystkie pozytywne informacje dla polskiej waluty są już w cenach, więc szanse na trwałe pokonanie tej bariery są bardzo małe. To zaś sugeruje, że wspólna waluta prawdopodobnie w najbliższym czasie rozpocznie konsolidację w okolicach 4,20 zł, a gdy znajdzie się pretekst do przeceny złotego, to kurs EUR/PLN może wrócić do 4,25 zł.
Zupełnie inaczej prezentuje się sytuacja na wykresach USD/PLN i CHF/PLN. Wprawdzie są one już mocno wyprzedane, przez co z każdym dniem rośnie ryzyko wzrostowej korekty, ale wciąż jeszcze nie ma sygnałów do takiej realizacji zysków.