Środowa sesja przyniosła kontynuację korekty na rynku złotego, jednak skala osłabienia polskiej waluty była bardzo niewielka - ocenił analityk domu maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski.

Ok. godz. 18.15 za euro trzeba było zapłacić 4,29 zł, za dolara 3,87 zł, za franka szwajcarskiego 3,91 zł, a za funta 5,46 zł.

"Dane z polskiej gospodarki okazały się dziś lepsze od prognoz, jednak nie miały większego wpływu na rynek, gdyż wysoki wzrost zatrudnienia oraz szybko rosnące wynagrodzenia pozostawały w cieniu deflacji (...), którą pokazały dzisiejsze dane oraz słabszych nastrojów, które były widoczne na Giełdzie Papierów Wartościowych" - wskazał Maliszewski.

Zdaniem analityka w przypadku funta, ciągle nie widać szans na odwrócenie obecnych tendencji i kurs GBP/PLN, podąża w stronę 5,43. "Natomiast ze względu na neutralne nastroje na najważniejszych rynkach akcyjnych CHF/PLN porusza się w ostatnich dniach w ślad za EUR/PLN i to raczej nie ulegnie zmianie, o ile nie zaskoczy nas jutro Bank Szwajcarii, po którym rynki nie spodziewają się jednak żadnych działań" - dodał.

Według analityka domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrada Ryczko w trakcie środowego handlu złoty nie notował większych zmian wobec zagranicznych dewiz poza lekkim (ok. 0,4 proc.) osłabieniem wobec amerykańskiego dolara.

"Złoty nie zareagował znacząco na krajowe dane, gdzie inflacja bazowa za luty wyniosła 0,1 proc. r/r(...). Polska waluta zanotowała udane ostatnie tygodnie handlu umacniając się znacząco m.in. wobec euro" - dodał.