Wyniki stress testów nie były tak straszne, jak obawiano się przed weekendem. W krótkim terminie presja na osłabienie euro powinna zelżeć, pod warunkiem braku rozczarowania w dzisiejszym Ifo. Mniejsza awersja do ryzyka w ogólnym ujęciu to zła wiadomość dla jena, ale dobra dla złotego.

Spośród 130 największych banków w strefie euro jedynie 25 instytucji nie zaliczyło testów wytrzymałościowych ECB. Według stanu bilansów banków na koniec 2013 r. niedobory kapitałowe sięgnęły 25 mld euro, ale w międzyczasie banki podniosły kapitały i na koniec września luka skurczyła się do zaledwie 10 mld euro. Wartość ta mieści się w dolnym zakresie spekulacji, jakie krążyły po rynku przed weekendem, zatem wyniki można uznać za ogólnie dobre. ECB pokazał w miarę pokrzepiający obraz systemu bankowego i dane nie skłaniają banku centralnego do przyspieszenia w implementowaniu nowych narzędzi luzowania monetarnego. Ale czy teraz banki będą bardziej chętne do podnoszenia ryzyka i udzielania kredytów, by wesprzeć ożywienie, to się jeszcze okaże.

Patrząc na sytuację na rynku walutowym na otwarciu tygodnia, w krótkim terminie euro ma powody, by odreagować część presji, jaka ciążyła na walucie w ubiegłym tygodniu, gdy rynek starał się wyceniać wielkość dziury kapitałowej w sektorze bankowym. Wyraźny rajd aprecjacyjny jest jednak mało prawdopodobny, gdyż euro wciąż ma bagaż w postaci fundamentalnych problemów strefy euro (anemiczny wzrost, wysokie bezrobocie, niska inflacja itd.). Także trzeba się liczyć z tym, że co unijna waluta zyska w najbliższych dniach, prawdopodobnie będzie wykorzystane jako atrakcyjne pozycje do wejścia na krótko. Ale poniedziałek może być dobrym dniem dla euro, szczególnie gdyby niemiecki indeks Ifo (10:00) wyszedł przynajmniej zgodnie z prognozami. Jeśli wskaźnik klimatu gospodarczego potwierdzi optymizm wyrażony przez PMI w zeszły czwartek, niedźwiedzie powinny na jakiś czas zostawić euro w spokoju.

Pozostałe publikacje w poniedziałek są mniejszego kalibru. Podaż pieniądza M3 z Eurolandu (10:00) rzadko wywołuje podwyższone emocje, podobnie jak indeks podpisanych umów kupna domów z USA (15:00). Dalej w tygodniu uwagę przyciąga posiedzenie FOMC w środę, gdzie zapewne zostaniemy poinformowanie o całkowitym wygaszeniu QE3 (zostało 15 mld USD). Ale bez istotnych zmian w komunikacie naprowadzających na termin pierwszej podwyżki stóp procentowych, gdyż Fed zostawi sobie furtkę przy ocenie sytuacji gospodarczej i wpływu globalnego spowolnienia. Z danych największą uwagę przyciąga wstępny szacunek PKB w czwartek. Dane o PKB poznamy także z Kanady (piątek). Ze strefy euro mamy praktycznie tylko inflację HICP w piątek. Na przestrzeni tygodnia oprócz FOMC jeszcze cztery banki centralne podejmują decyzję (Szwecja, Nowa Zelandia, Japonia, Rosja). Po Roksbanku oczekuje się obniżki, choć nie ma konsensusu co do skali (-10-15 pb). Podwyżka o 50 pb spodziewana jest w Rosji.

Preferujemy pozycje krótkie na EUR/USD, ale radzimy ostrożność wokół dzisiejszego Ifo i komunikatu FOMC. Szczególnie to drugie wydarzenie może zachwiać dolarem. W granicach Starego Kontynentu korzystnie od strony fundamentów nadal wygląda sprzedaż EUR/NOK. Dodatkowo jutrzejsza decyzja Riksbanku może podkreślić kontrast polityki monetarnej w Skandynawii (jastrzębi Norges Bank w zeszłym tygodniu), co może podsycić wzrosty NOK/SEK. Klimat bardziej przyjazny ryzykownym inwestycjom może ciążyć na jenie, choć koniec miesiąca to zwykle okres kupowania waluty przez japońskich eksporterów, co powinno częściowo osłaniać jena. Lepiej natomiast powinny się mieć waluty rynków wschodzących, a mniej obaw o system bankowy strefy euro powinien wesprzeć waluty Europy Środkowo-Wschodniej. EUR/PLN ma podstawy by w tym tygodniu testować 4,20.

Konrad Białas