Na inwestorach nie zrobiły wrażenia ani złe dane makroekonomiczne z Chin, mówiące o spowolnieniu tamtejszej gospodarki, ani mieszane informacje ze Stanów Zjednoczonych. Na rynkach dominował tradycyjny, poniedziałkowy marazm.

Już początek poniedziałkowej sesji na warszawskim parkiecie wskazywał na słabość naszego rynku. WIG i WIG20 zniżkowały na otwarciu po 0,1-0,2 proc., a wskaźniki małych i średnich spółek zyskiwały po symboliczne kilka setnych procent. W trakcie pierwszych kilkudziesięciu minut handlu byki zdołały zainicjować ruch w górę. W przypadku indeksu blue chips jego efektem był powrót powyżej 2300 punktów i zwyżka o 0,2 proc. Jednak nawet tak skromnej zdobyczy nie udało się utrzymać dłużej niż kilkanaście minut. Kontratak podaży był zdecydowany, choć trudno mówić o wielkiej presji. W południe WIG20 spadał już o prawie 0,7 proc. Kolejne godziny upływały na mozolnym odrabianiu strat. Byki nie były jednak w stanie pójść wyżej, niż okolice 2290 punktów.

Początkowo stawka największych spółek była bardzo wyrównana. Zmiany kursów w większości przypadków nie przekraczały kilku dziesiątych procent, a liczba firm tracących na wartości była niemal identyczna, jak tych, które zyskiwały. W ciągu dnia jednak sytuacja zaczęła się różnicować. Sytuacja najczęściej zmieniała się na gorsze. Najlepszym tego przykładek były akcje PGE, które po porannej zwyżce o 1 proc., wczesnym popołudniem szły w dół o ponad 2 proc., przechodząc od pozycji lidera wzrostów do roli największego spadkowicza, jeśli nie liczyć tracących ponad 2,5 proc. papierów Kernela. Na plusie były walory już tylko sześciu-siedmiu spółek. W tym gronie przodowały zwyżkujące o ponad 2 proc. akcje GTC.

Znacznie dłużej bronił się przed spadkiem wskaźnik średnich spółek, a skala popołudniowej zniżki nie przekraczała 0,3 proc. , a przez większą część dnia była o połowę mniejsza. Wśród najlepszych znalazły się zwyżkujące po niemal 4 proc. akcje Cormaya i Petrolinvestu. O prawie 5 proc. w dół szły papiery Polimeksu, o ponad 3 proc. spadały walory Kęt, po ponad 2 proc. w dół szły akcje Ciechu, Echa i TVN. Na szerokim rynku uwagę zwracała przekraczająca chwilami 15 proc. przecena akcji NWR po informacji, że spółka rozważa możliwość zamknięcia jednej z kopalń w Czechach.

Niewiele się działo na głównych giełdach europejskich, choć tam nastroje były nieznacznie lepsze niż w Warszawie. Na otwarciu indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zyskiwały po 0,2-0,4 proc. Po południu na tablicach notowań wyświetlały się niemal te same cyfry. Podobnie jak u nas, tamtejsze byki tylko rano próbowały zwiększyć swoje zdobycze. Około południa musiały bronić wskaźników przed zejściem na minus.

Złe dane z Chin nie zrobiły na rynkach większego wrażenia, nie wstrząsnęły nimi także informacje zza oceanu. Rozczarowała sprzedaż detaliczna, rosnąc w czerwcu o 0,4 proc., czyli o połowę mniej niż oczekiwano. Pomijając sprzedaż samochodów, nie uległa zmianie w porównaniu do maja. Pozytywnie zaskoczył natomiast wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku. Spodziewano się jego spadku z 7,84 do 5 punktów, tymczasem zwiększył on swoją wartość do 9,46 punktu. Handel na Wall Street rozpoczął się od wzrostu indeksów po około 0,1 proc. i niewielkich wahań w ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut sesji.

Indeks naszych największych spółek zakończył dzień zwyżką o 0,13 proc., a WIG wzrósł o 0,15 proc. Wskaźnik średnich firm zyskał 0,34 proc., natomiast sWIG80 stracił 0,12 proc. Obroty wyniosły blisko 520 mln zł.

Roman Przasnyski