Równo tydzień temu indeksy amerykańskie „dotknęły” swoich trzyletnich szczytów. Dziś widzimy, że póki co, bicia rekordu nie było. Zarówno DJIA jak i S&P500 cofnęły się nieznacznie w oczekiwaniu na konkretne rozwiązania co do przyszłości polityki pieniężnej w USA i Europie.

QE3, jeśli zostanie przyjęte w USA, pociągnie pewnie w górę ceny akcji na nowe maksima. Podobnie może podziałać plan ratowania Europy poprzez zdecydowane zakupy obligacji zadłużonych państw południa kontynentu.

W ciągu najbliższych dwóch tygodni być może poznamy rozstrzygnięcie czy Grecja pozostanie w strefie euro. Wydaje się, że wyjście tego kraju jest nieuniknione i realnie patrzący na to politycy niemieccy zdają sobie z tego sprawę. A jeśli Grecja opuści strefę euro, to musi być już przygotowana odpowiednio silna zapora ogniowa wobec obligacji Hiszpanii i Włoch, których rentowności poszybowały by w górę natychmiast po ogłoszeniu exodusu Grecji. Być może o takich planach mówił dziś członek zarządu ECB Jörg Asmussen. Drugi z Niemców w ECB – szef Bundesbanku Jens Weidmann coraz głośniej sprzeciwia się tym planom, ale zaczyna to przypominać krzyk i tupanie nogą. Być może Weidmann przestał mieć decydujący wpływ na podejmowane decyzje.

Indeksy dziś spadały nieznacznie. WIG20 stracił wprawdzie 1,04 proc. ale głównie przez dywidendę PZU. Odcięcie 22,43 zł na akcję PZU w przeliczeniu przez udział tej spółki w indeksie (13,22 proc) oznacza jego obniżkę aż o 0,88 proc. Tak więc prawdziwy spadek WIG20 był dziś rzędu 0,14 proc. Sesja była płaska. W jej trakcie nastroje poprawiły się przed południem na wieść o bardzo udanej aukcji obligacji hiszpańskich, a potem pogorszyły się.

Wydaje się, że do piątku zapanuje na giełdach bezruch w oczekiwaniu na wypowiedź Bernanke w Jackson Hole. Udział w tej konferencji odwołał natomiast szef ECB Mario Draghi. Ważne decyzje mają zapaść 6-tego września na najbliższym posiedzeniu ECB.

Witold Zajączkowski