Emocje z poprzedniego tygodnia uległy wychłodzeniu, a na rynkach dominuje wyczekiwanie na działania EBC. Z Niemiec dobiegają głosy sprzeciwu wobec zamiarów Mario Draghiego, co wprowadza dodatkową niepewność przed posiedzeniem władz monetarnych w Europie.

Przy braku istotnych odczytów makroekonomicznych tematem numer jeden wciąż pozostaje wypowiedź Mario Draghiego i jej implikacje. Nie ulega wątpliwości, że szef EBC poprzez swoje słowa uspokoił inwestorów i zyskał nieco czasu do czwartkowego posiedzenia. Jednakże postawił w ten sposób EBC i siebie samego poniekąd w sytuacji bez wyjścia, gdyż po stanowczej wypowiedzi rynki oczekują stanowczych działań, a ponowne uruchomienie programu SMP jest uznawane za minimum.

Tymczasem z Niemiec dobiega coraz więcej sceptycznych opinii. Po wyraźnym głosie dezaprobaty Bundesbanku dla skupowania państwowych długów przez EBC czy fundusz ESM, CSU oraz wicekanclerz Phillip Roesler również wyrazili podobne wątpliwości. Ponadto, niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział, że nie ma planów aby fundusz EFSF miał w najbliższym czasie skupować hiszpańskie obligacje. Stoi to w opozycji do słów Junckera, który stwierdził że prace z udziałem EBC nad takim rozwiązaniem właśnie trwają. W tej sytuacji, agencja Moody`s słusznie zwraca uwagę, że jeśli Mario Draghiemu nie uda się wypracować kompromisu ze stroną niemiecką (chodzi głównie o szefa Bundesbanku Jensa Weidmanna), to zamiast konkretnych rozwiązań inwestorzy znowu mogą otrzymać polityczny pat i obietnice nie poparte realnymi działaniami.

Wspomniane wątpliwości w pewnym stopniu przekładają się na notowania kursu EUR/USD, gdzie ostatecznie nie udało się utrzymać poziomów powyżej 1,2323 USD. W średnioterminowym układzie jest to sygnał niewątpliwie negatywny, który jak historia pokazuje, może kolejny raz przełożyć się na zniżkę kursu. Podczas poniedziałkowej sesji intensywnie broniona była krótkoterminowa linia trendu wzrostowego, a spadek sięgnął 1,2225 USD, lecz jest to zbyt mało aby mówić o wyraźnym sygnale sprzedaży. Niewykluczone, że po okresie zeszłotygodniowej wysokiej zmienności, inwestorzy zechcą poczekać na komunikaty po posiedzeniach banków centralnych, które odbędą się w środę (Fed) i czwartek (EBC).

Indeks S&P 500 jeszcze w piątek z łatwością zrealizował poziom docelowy ruchu wzrostowego przy 1385 pkt, a sam ruch nie zwalnia tempa i po poniedziałkowym otwarciu testowane jest piątkowe maksimum 1390 pkt. Obecne zachowanie rynku nie wskazuje na chęć do korekty, więc należy przyjąć że optymalnym scenariuszem jest ruch do 1400 pkt. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że trend wzrostowy utrzymujący się od początku czerwca jest nacechowany gwałtownymi i dość głębokimi korektami. Bieżący tydzień obfituje w istotne publikacje i komunikaty makroekonomiczne, więc powtórzenie takiego scenariusza jest możliwe, ale z technicznego punktu widzenia nie ma do tego przesłanek.

Na wykresie indeksu WIG20 udało się zamknąć lukę sprzed tygodnia i rynek zbliżył się do poziomu 2198 pkt, który skutecznie hamował wzrosty w trzecim tygodniu lipca. Wyjście powyżej tego oporu oznaczałoby wymazanie ostatniej fali spadkowej, co zagraniczne indeksy już uczyniły z nawiązką.

Sebastian Trojanowski