Pierwszy dzwonek w nowym roku akademickim dla części studentów jest zagłuszany przez monity o zapłatę zaległego czesnego. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, na koniec sierpnia 2025 roku łączne zadłużenie studentów wobec uczelni wynosiło 7,3 mln zł. To dobra wiadomość, ponieważ jest to kwota o prawie 888 tys. zł niższa niż przed rokiem, kiedy we wrześniu 2024 r. sięgała 8,2 mln zł. Co ciekawe, obecny poziom zadłużenia jest identyczny jak w 2023 roku, kiedy również wynosił 7,3 mln zł.

Spadek zadłużenia studentów dzięki skuteczniejszej windykacji i niższej inflacji

Eksperci wskazują na kilka przyczyn poprawy sytuacji. Z jednej strony jest to efekt większej skuteczności samego KRD – uczelnie aktywnie wpisują dłużników do rejestru, co staje się dla nich silną motywacją do uregulowania należności. Z drugiej strony, same placówki zgłaszają w tym roku zaległości o niższej wartości. Analitycy upatrują w tym sygnału, że studentom łatwiej jest pozyskać środki na bieżące rachunki. Nie bez znaczenia pozostaje niższa inflacja oraz fakt, że uczelnie wyższe nie podnoszą już tak drastycznie opłat za naukę. Pomaga również dobra koniunktura na rynku pracy, gdzie pracodawcy, nawet po zaostrzeniu przepisów dotyczących cudzoziemców, wciąż poszukują rąk do pracy i łagodzą swoje wymagania.

Jednak za ogólnym spadkiem kryje się niepokojący trend. O ile kwota całkowitego długu maleje, o tyle rośnie średnia zaległość przypadająca na jednego studenta-dłużnika. Obecnie jest to 2,7 tys. zł, podczas gdy rok temu było to 2,5 tys. zł.

Najwięksi dłużnicy wśród studentów i byłych studentów – analiza wieku i regionu

Analizując dane demograficzne, widać, że największą kwotę do oddania mają osoby w wieku 26-35 lat, których łączne zadłużenie wynosi ponad 3,2 mln zł. Drugą grupą są osoby w wieku 36-45 lat z długiem sięgającym prawie 1,8 mln zł. Najwyższe średnie zadłużenie występuje jednak w grupie wiekowej 56-65 lat i wynosi 4 351 zł na osobę. Geograficznie problem najbardziej dotyka studentów z województwa mazowieckiego, którzy są winni uczelniom łącznie 1,1 mln zł, co stanowi 15 proc. wszystkich zobowiązań w KRD. Na kolejnych miejscach plasują się dłużnicy z Pomorza (1 mln zł) i województwa kujawsko-pomorskiego (782 tys. zł).

Jakub Kostecki, prezes zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, rzuca światło na genezę wielu z tych długów. – Uczelnie dochodzą zapłaty od studentów, kierując ich zaległości finansowe do windykacji. Wielu dłużników dopiero podczas rozmowy z negocjatorem uświadamia sobie, że zalega z opłatami – wyjaśnia. Bardzo częstym przypadkiem są osoby, które zrezygnowały ze studiów w trakcie semestru, ale nie dopełniły formalności i nie rozwiązały umowy z uczelnią. W rezultacie opłaty za czesne były nadal naliczane. – Dłużnicy argumentują, że skoro przestali chodzić na zajęcia, to instytucja powinna ich sama skreślić z listy. W rozmowach przyznają, że nie czytają umów lub twierdzą, że nie otrzymali wezwania do zapłaty – dodaje Kostecki.

Problem ten, choć dotyczy stosunkowo niewielkiej kwoty w skali kraju, jest realnym obciążeniem dla budżetów uczelni. Zwłaszcza że studenci nie są jedyną grupą, która zalega im z płatnościami. Równie problematyczni bywają kontrahenci, którzy wynajmują od uczelni sale, obiekty sportowe czy sprzęt.