Cła Trumpa na unijny eksport do USA Donald Trump zamierzał wprowadzić już 1 czerwca. Jednak po rozmowie telefonicznej z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen amerykański prezydent zgodził się przesunąć termin wejścia w życie podwyższonych stawek do 9 lipca.

Cła Trupa- co się stanie 9 lipca?

9 lipca wygasa także 90-dniowe zawieszenie 20-proc. ceł wyrównawczych na produkty z UE, które Donald Trump ogłosił na początku kwietnia. Na wynegocjowanie warunków wzajemnego handlu wciąż jedni z najbliższych ekonomicznie sojuszników mają jeszcze około sześciu tygodni.

- Potężne bariery handlowe, podatki VAT, śmieszne kary nakładane na korporacje, manipulacje monetarne, niesprawiedliwe i nieuzasadnione pozwy przeciw amerykańskim firmom doprowadziły do deficytu handlowego USA wynoszącego 250 mld dol. rocznie, co jest kwotą całkowicie nie do przyjęcia – napisał w piątek Donald Trump na portalu społecznościowym Truth Social, ogłaszając zamiar obłożenia importu z UE 50-proc. cłem.

Ile wynoszą i kogo obowiązują cła Trumpa

Eksperci wskazują kilka powodów, dla których zawarcie umowy handlowej między USA i UE jest trudne. Pierwszy i prawdopodobnie najważniejszy dotyczy początkowych warunków negocjacji. Dotychczas Donald Trump przeprowadził kilka podwyżek ceł, które dotknęły także produktów z UE:

  • najpierw podniósł o 25 pkt proc. cła na stal i aluminium
  • następnie w takiej samej skali podwyższył stawki na samochody i części do nich
  • na początku kwietnia weszło w życie 10-proc. cło wyrównawcze, obowiązujące niemal wszystkich partnerów handlowych USA

Łącznie nowymi taryfami objęte zostało 70 proc. unijnego eksportu do Ameryki.

Umowa handlowa między USA a Unią Europejską. Co leży na stole?

Według amerykańskiej administracji toczące się obecnie rozmowy są o tym, co musi zaoferować Unia, żeby uniknąć dalszych podwyżek ceł. Z kolei dla UE obecny poziom stawek to górna wartość taryf, którą należy obniżyć, jeśli Stany Zjednoczone chcą uniknąć działań odwetowych.

Oferta złożona przez UE administracji Trumpa to:

  • wzajemna redukcja ceł, w tym zejście do zera w taryfach na produkty przemysłowe
  • zwiększone zakupy amerykańskich towarów, przede wszystkim surowców energetycznych, żeby w ten sposób ograniczyć unijną nadwyżkę handlową
  • początkowo Unia zaproponowała, że będzie dodatkowo importować z USA towary o wartości 50 mld euro rocznie, ale – w ocenie ekonomistów Goldman Sachs – istnieje przestrzeń, żeby kwotę tę podwoić.

Prócz zwiększonych zakupów swoich towarów, Stany Zjednoczone domagają się od UE:

  • zniesienia barier pozataryfowych ograniczających dostęp do unijnego rynku towarom rolnym z USA
  • wycofania się z podatku cyfrowego, dotykającego największe amerykańskie korporacje technologiczne

W ocenie ekspertów o porozumienie w dwóch obszarach może być trudno. Według serwisu Polymarket, oceniającego prawdopodobieństwo danego zdarzenia na podstawie zakładów wzajemnych, szansa na podpisanie umowy między USA i UE przed końcem czerwca spadła z 68 proc. w zeszłym tygodniu do 52 proc. w poniedziałek. Bliżej wynegocjowania wzajemnych warunków handlu Stany Zjednoczone są z Indiami, Wietnamem i Japonią.

Co się stanie, jeśli cła na towary z Europy wzrosną?

Co stanie się, jeśli strony nie dojdą do porozumienia i na początku lipca Donald Trump podniesie cła na towary z UE o 50 pkt proc.? Jak wyliczyli ekonomiści Kiel Institute for the World Economy (IfW Kiel), w takim scenariuszu unijny eksport do USA spadnie o 20 proc., a w największym stopniu spadek sprzedaży na rynek amerykański odczują Niemcy i Włochy. Biorąc pod uwagę przełożenie na poziom produkcji, największym poszkodowanym wojny handlowej z USA byłyby Niemcy.

PKB największego partnera handlowego Polski obniżyłby się o 0,8 proc., co oznaczałoby trzeci z rzędu rok balansowania na granicy recesji i stagnacji.

Najbardziej narażonymi na podwyższone cła Trumpa sektorami unijnej gospodarki jest produkcja środków transportu, takich jak samochody czy samoloty.

Ekonomiści Goldman Sachs kreślą nieco bardziej optymistyczny scenariusz, w którym obydwie strony ostatecznie dojdą do porozumienia. Nie oznacza to jednak powrotu do warunków handlu sprzed Donalda Trumpa. Nic obecnie nie wskazuje, żeby USA miały zamiar wycofać się z 10-proc. podstawowej stawki na import i podwyższonych ceł na wybrane rodzaje produktów, takie jak samochody. Przyszła umowa handlowa może jednak zapobiec dalszej eskalacji konfliktu i tym samym ograniczyć ekonomiczne straty wynikające z podwyżek ceł.