Choć branża bankowa ma się dobrze, problemów i wyzwań stojących przed sektorem nie brakuje, podobnie jak postulatów kierowanych pod adresem regulatorów i rządu. Mówiono o tym podczas panelu „Sektor bankowy”, który był jedną z dyskusji otwierających Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach. Skupiła ona liderów głównych instytucji finansowych w kraju.

Potrzebne są zmiany w logice podatku bankowego

Rozmowa o sektorze bankowym jest dyskusją o przyszłości, zważywszy choćby na potrzeby rozwijających się i myślących o ekspansji przedsiębiorców czy na inwestycje niezbędne wobec zielonej transformacji.

– Podatek bankowy wymaga głębokiego namysłu. Oczywiście doskonale rozumiemy potrzeby budżetowe naszego państwa, niemniej podatek ten w obecnej postaci czyni więcej szkody niż pożytku i wymaga znaczącej rewizji – stwierdził Cezary Kocik, prezes zarządu mBanku, podkreślając, iż sektor nie oczekuje jego likwidacji, lecz zmiany. – Podatek ten nie powinien szkodzić ani bankom, ani gospodarce, a dziś niestety tak właśnie jest. Nasz bank, jako pierwszy na polskim rynku, zbudował strategię ekspansji zagranicznej i zaczął ją realizować, otwierając swoje oddziały w Czechach i Słowacji. Planowaliśmy dalsze ruchy. Niestety, zahamował nas skutecznie podatek bankowy – mówił Cezary Kocik.

W sytuacji, kiedy inne banki działające na rynkach naszych południowych sąsiadów nie są obciążone podobną daniną, polska oferta przestaje być konkurencyjna.

– Rząd, realizując dość agresywną politykę fiskalną, de facto penalizował rodzime firmy mające ambicje międzynarodowe. Efekt jest taki, że banki z innych państw regionu, choćby z Węgier, są obecne za granicą, a naszym instytucjom to się nie udało. Pewnie powodów tej sytuacji jest wiele, jednak podatek bankowy był jednym z krytycznych czynników, oddziałując bardzo negatywnie na naszą działalność poza Polską – wyjaśniał prezes mBanku i wskazywał obrazowo: jak można udzielać konkurencyjnych kredytów hipotecznych w Czechach czy Słowacji, jeśli trzeba zapłacić od nich dodatkowy podatek.

ikona lupy />
Materiały prasowe / Fot. Mateusz Grabowski Fotografia/mat. prasowe

Skala udziału państwa w rynku mocno wpływa na warunki gry. Poziom udziału skarbu państwa w naszym sektorze sięga dziś prawie 50 procent. Prowadzona w minionych latach repolonizacja banków to tak naprawdę proces renacjonalizacji, a to niewłaściwe podejście w długim okresie. Mieszanie się państwa do gospodarki na taką skalę może przynieść opłakane skutki – mówił Cezary Kocik

– Ujmując rzecz delikatnie, podatek w takiej postaci, jak obowiązuje obecnie, nie stymuluje akcji kredytowej, także w Polsce – mówił prezes mBanku.

Choć banki odgrywają kluczową rolę w rozwoju gospodarczym naszego kraju, to poziom inwestycji nad Wisłą (ok. 17 proc.) wciąż jest znacząco niższy niż na większości rynków Unii Europejskiej (22–23 proc.). Ten trend utrzymuje się od prawie dekady.

Pojawiło się również odniesienie do kosztów kredytów hipotecznych. Powszechne jest przekonanie, że o ich wysokości decyduje nadmiernie wysoka marża.

– Oprocentowanie tych kredytów byłoby niższe, gdyby nie podatek bankowy. O tym często się zapomina, a właściwie nie mówi w dyskusji o kosztach kredytów hipotecznych – mówił Cezary Kocik.

Dodawał, że skoro państwo polskie potrafi skutecznie ingerować w zakresie VAT, próbując ulżyć ludziom w obciążeniach związanych z drożyzną, podobnie mogłoby podejść do zbyt drogich kredytów hipotecznych i dostępności do nich, zawieszając czasowo bądź obniżając wysokość podatku bankowego.

Nierówna gra wokół obligacji

Inny ważny problem dotyczy oszczędności klientów indywidualnych. W przypadku niektórych banków aż 80 proc. środków ich klientów spoczywa na rachunkach, nie są inwestowane w inne instrumenty, bezpośrednio służące inwestycjom i pomnażaniu majątku.

– Skala udziału państwa w rynku mocno wpływa na warunki gry. Poziom udziału skarbu państwa w naszym sektorze sięga dziś prawie 50 procent. Prowadzona w minionych latach repolonizacja banków to tak naprawdę proces renacjonalizacji, a to niewłaściwe podejście w długim okresie. Mieszanie się państwa do gospodarki na taką skalę może przynieść opłakane skutki. Dlatego podkreślam: repolonizacja – tak, renacjonalizacja – nie – mówił Cezary Kocik.

Prezes mBanku podał tu między innymi przykład organizacji emisji obligacji skarbu państwa dla klientów indywidualnych.

– Żaden bank, w którym nie ma udziału skarbu państwa, nie może ich dystrybuować. Banki prywatne chciałyby mieć w swojej ofercie te obligacje, ponieważ jest to produkt bardzo atrakcyjny. Pod tym względem warunki gry rynkowej nie są równe, tylko dlatego że niektóre z podmiotów mają udział skarbu państwa, a inne nie. Patrząc na tę sytuację racjonalnie, należałoby podkreślić, iż państwo, mając szerszą sieć dystrybucji, sprzedałoby znacząco więcej obligacji niż dystrybuując je wyłącznie za pośrednictwem dwóch banków, choć faktycznie największych na rynku. Co więcej, zamiast sprzedawać obligacje inwestorom zagranicznym, można byłoby je oferować rodzimym konsumentom. Środki zarobione w ten sposób z pewnością trafiałyby z powrotem na rynek, choćby w postaci zakupów konsumpcyjnych, zwiększając zatem popyt wewnętrzny, na którym państwu powinno przecież zależeć – precyzował Cezary Kocik.

Wsparcie w zielonej transformacji

Szansą, ale też wyzwaniem dla biznesu w Unii Europejskiej stało się wdrażanie idei ESG. Sektor bankowy odgrywa tu ważną rolę. Banki są partnerem finansującym inwestycje w duchu zrównoważonego rozwoju, do tego klienci coraz częściej oczekują od nich doradztwa w zakresie realizowania obowiązków związanych z ESG. Na pierwszy plan wybija się tu komponent „E” – environment, czyli środowisko.

Unia Europejska przyjęła strategię Zielonego Ładu w 2019 r. Od tego czasu wiele się wydarzyło. Głośnym echem odbił się raport Maria Draghiego, byłego szefa Europejskiego Banku Centralnego, przedstawiony pod koniec 2024 r., który dotyczył konkurencyjności Unii Europejskiej. Jak pogodzić ekologię z rozwojem? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba sprostać wyzwaniom na rynku energii.

Podczas dyskusji „Banki i ESG” poruszano różne wątki, między innymi dofinansowania zakupu pojazdów elektrycznych.

– Kiedy kilka lat temu zaczynaliśmy swoje działania związane z dekarbonizacją, rozwijaliśmy nasze kompetencje przede wszystkim po to, aby wspierać klientów w osiąganiu celów przewidzianych przez regulatora. Okazało się jednak, że w jednym z ubiegłorocznych raportów, pośród sześciu bolączek wskazywanych przez polskich przedsiębiorców, i to na poziomie 74 proc., pojawiły się koszty energii – opowiadał Cezary Raczyński, prezes zarządu mLeasing, podkreślając, że nie tyle dostęp do finansowania zielonych inwestycji jest przeszkodą w transformacji, ile właśnie niekonkurencyjne koszty energii.

– Dlatego dla nas jednym zadaniem jest wspieranie firm w działaniach dekarbonizacyjnych, drugim zaś pomoc w obniżaniu kosztów energii – definiował szef mLeasing. Potrzeba ta dotyczy w sposób szczególny sektora MŚP, którego przedstawiciele często nie wiedzą, jak się zmierzyć z problemem wysokich cen energii. Mali przedsiębiorcy działają niestety w pewnym stopniu po omacku.

– Istnieje wśród tych firm ogromny głód i zapotrzebowanie na wiedzę ekspercką – podkreślał Cezary Raczyński.

mLeasing przygotował specjalne propozycje i ofertę obsługi dla klientów, którzy chcą obniżać rachunki za energię czy emisję dwutlenku węgla.

Bezpośrednio o pojazdach elektrycznych dyskutowano podczas panelu „Elektromobilność”. W Polsce na koniec 2024 r. zarejestrowanych było nieco ponad 80 tys. pojazdów elektrycznych, ich użytkownicy mają do dyspozycji prawie 10 tys. punktów ładowania.

– Ponad ¾ firmowych aut elektrycznych jest finansowanych leasingiem. To odsetek wyższy niż ogólnie w Europie – zauważyła podczas dyskusji Katarzyna Szerling, wiceprezeska zarządu mLeasing. – Możemy jednak wspierać elektromobilność w większym stopniu – dodała, wskazując, że potrzebnych jest kilka elementów, niezależnych od sektora, o które ten zabiega. Chodzi o programy wsparcia, w ramach których leasingodawcy mogliby pomagać przedsiębiorcom korzystać z dofinansowania. Dotyczy to zwłaszcza MŚP.

– Cieszymy się bardzo, że wrócił program „Mój elektryk” w nowej odsłonie, czyli „NaszEauto”, natomiast liczymy bardzo, że w tym programie firmy leasingowe będą mogły wrócić w roli podmiotu wspierającego przedsiębiorców – powiedziała Katarzyna Szerling.

W poprzednim programie firmy leasingowe mogły finansować wkład własny i zdejmowały z klienta formalności związane z uzyskaniem dofinansowania.

Wiceprezeska mLeasing podkreśliła, że wsparcie dla elektromobilności dotyczy również fotowoltaiki czy magazynów energii i tu również istotny jest wątek udziału w programach wspierających inwestycje. Wskazała na przykład programu „Małe OZE”, w którym wydatki na leasing nie należą do kosztów kwalifikowanych. Tymczasem własne źródła energii jeszcze bardziej zwiększają efektywność inwestycji w elektryczne pojazdy i pozwalają być samowystarczalne. Przedstawicielka mLeasing podkreślała również szeroki zakres wsparcia, oprócz kapitału, jaki zapewnia leasingodawca, tworząc cały ekosystem dla klienta i dostarczając na przykład systemy pozwalające zarządzać kosztami ładowania.

Podobnej tematyce poświęcony był podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego panel „Finansowanie zrównoważonej gospodarki”. Tu również podkreślano kapitałowe i eksperckie zaangażowanie instytucji finansowych.

– Mamy doświadczenia związane z finansowaniem farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Zdaję sobie sprawę z poziomu skomplikowania procedur poprzedzających inwestycję, lecz do samego finansowania bank jest dobrze przygotowany. Banki komercyjne dość chętnie finansują takie inwestycje prowadzone przez przedsiębiorstwa w Polsce – mówił Adam Pers, wiceprezes zarządu mBanku, dodając, że inaczej sytuacja wygląda w przypadku znacznie potężniejszych inwestycji jak elektrownie jądrowe. Oprócz banków wymagają one partycypacji państwa, środków UE czy udziału dużych wyspecjalizowanych inwestorów z zagranicy.

ikona lupy />
Materiały prasowe / Fot. Mateusz Grabowski Fotografia/mat. prasowe

Mamy doświadczenia związane z finansowaniem farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Zdaję sobie sprawę z poziomu skomplikowania procedur poprzedzających inwestycję, lecz do samego finansowania bank jest dobrze przygotowany. Banki komercyjne dość chętnie finansują takie inwestycje prowadzone przez przedsiębiorstwa w Polsce – mówił Adam Pers

W 2024 r. mBank przeznaczył ponad 7,6 mld zł na finansowanie zrównoważonych inwestycji. Kolejne ponad 8,5 mld zmobilizował w ramach organizacji emisji zielonych obligacji i w ramach konsorcjów. Kolejne miliardy, jak podkreślał wiceprezes mBanku, czekają na następne zielone inwestycje w źródła energii.

AI: czasem mały może więcej

Równie gorącym tematem jak transformacja energetyczna pozostaje transformacja cyfrowa. Sektor finansowy dobrze się w tym środowisku odnajduje, czerpiąc garściami z innowacji technologicznych. Co z innymi?

Doktorr Dominika Bosek-Rak z Katedry Teorii Zarządzania w SGH przywoływała podczas dyskusji „AI w praktyce: szanse, przewagi, ryzyka” wyniki badań prowadzonych wśród spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Większość z nich (62 proc.) ma za sobą pierwsze wdrożenia z wykorzystaniem AI, a co trzecia korzysta z tego rodzaju cyfrowych dobrodziejstw na co dzień (35 proc. wskazań).

Problemem – jak zaznaczali uczestnicy dyskusji – pozostaje poziom edukacji i świadomości, w których obszarach i na jaką skalę sztuczna inteligencja może już dziś wspierać firmy.

Krzysztof Gerlach, dyrektor zarządzający ds. klientów korporacyjnych i rynków finansowych w mBanku, zwrócił uwagę, że spółki giełdowe z definicji stać na więcej.

Jeśli spojrzeć szerzej, wygląda to bardzo różnie. Przy czym, jak wynikało z wypowiedzi Krzysztofa Gerlacha, istnieje pewien paradoks. Często to właśnie mniejsze firmy mogą być lepiej przygotowane do wdrażania rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Dużym może się tylko tak wydawać. Zajmują się tym bowiem tylko działy wyspecjalizowane w technologii nierzadko w oderwaniu od szerokiego kontekstu firmy.

– To nie IT powinno pracować nad tym, co i jak wdrażać. To musi być wspólny dialog całej organizacji, zaczynając albo od dołu, albo od góry – podkreślił Krzysztof Gerlach. – Fakt, że na przykład 9 na 10 menedżerów mówi, że tak, oczywiście, wdrażamy, jesteśmy gotowi, to jedno. A że taka jest moda – to drugie. Dzisiaj nie wypada mówić, że nie wiemy, co to jest AI, nie wypada mówić, że w naszej firmie tego nie wdrażamy. Nie wypada również mówić, że tak, być może kogoś zwolnimy, bo to jest po prostu niepopularne. Musimy mieć tego świadomość – mówił przedstawiciel mBanku.

ikona lupy />
Materiały prasowe / Fot. Mateusz Grabowski Fotografia/mat. prasowe

Kiedy kilka lat temu zaczynaliśmy swoje działania związane z dekarbonizacją, rozwijaliśmy nasze kompetencje przede wszystkim po to, aby wspierać klientów w osiąganiu celów przewidzianych przez regulatora. Okazało się jednak, że w jednym z ubiegłorocznych raportów, pośród sześciu bolączek wskazywanych przez polskich przedsiębiorców, i to na poziomie 74 proc., pojawiły się koszty energii – opowiadał Cezary Raczyński

Niemniej jednak, jak podkreślił, instytucje finansowe nie mogą sobie pozwolić na pominięcie takich rozwiązań. Zwłaszcza że wiele procesów, z jakimi mają do czynienia, jest powtarzalnych.

– Bardzo ważne, że wdrażając takie rozwiązania, budujemy coś na nowo. Przeprojektowujemy określony proces, tak aby w pełni wykorzystać potencjał AI. Nasz sektor świetnie wykorzystuje tego typu narzędzia, umie to robić, aczkolwiek są też różnego rodzaju zagrożenia, chociażby związane z regulatorem, z kwestiami tajemnicy bankowej itd. – mówił Krzysztof Gerlach.

Podkreślał też szanse, jakie tkwią w wykorzystaniu sztucznej inteligencji – dla Polski jako kraju z potencjałem (tu ważna rola edukacji) oraz wobec wyzwań demograficznych. Z rynku pracy będzie ubywać pracowników, z odsieczą mogą przyjść nowe technologie.

Finansowanie ekspansji

Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego dyskutowano również o ekspansji zagranicznej polskich firm. Jak podkreślała prof. Eliza Przeździecka, dyrektorka Instytutu Ekonomii Międzynarodowej w SGH w Warszawie, w przypadku dużych i średnich przedsiębiorstw nie jest źle. Połowa z nich – według danych GUS – jest zaangażowana międzynarodowo na różny sposób. Jednocześnie jednak tylko 20 proc. ich przychodów pochodzi z eksportu. Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku mikro- i małych firm.

Na praktykę codzienności, z którą mierzą się polskie firmy o ambicjach międzynarodowych zwracał uwagę Michał Popiołek, dyrektor zarządzający ds. bankowości globalnej i inwestycyjnej w mBanku, podczas panelu „Finansowanie ekspansji międzynarodowej”.

– Od polskich przedsiębiorców płyną sygnały, że nie mogą liczyć na wsparcie rządu, jeśli idzie o ich obecność na zagranicznych rynkach. Tymczasem firmy z USA czy reprezentujące wiele innych dojrzałych gospodarek mają komfortowe warunki do ekspansji i inwestycji zagranicznych. Mogą liczyć na silne wsparcie choćby własnych placówek dyplomatycznych – mówił Michał Popiołek. – To daje do myślenia i stanowi istotne wyzwanie dla naszych władz – dodawał.

Porównał on obrazowo sytuację do świata tenisa.

– Jeśli takie rynki jak USA czy Niemcy reprezentują poziom Igi Świątek, to Polska jest na etapie szkółki tenisowej, może początkowej gry zawodowej – mówił przedstawiciel mBanku w kontekście pomocowej roli państwa i jego agend.

Jak zauważył, rola banków komercyjnych, choć są one mocno zaangażowane w ekspansję i eksport, jest zgoła inna. Służą one klientom fachowym wsparciem i finansują ich działalność, lecz nie zastąpią misji państwa. Michał Popiołek podkreślił przy tym, że pod względem zdolności eksportowych rodzimego biznesu nie jest źle. Jest przestrzeń do rozwijanie inwestycji poza granicami Polski.

Przewidywalne banki w nieprzewidywalnym świecie

Większość dyskusji podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego miała wspólny mianownik – w tle były dynamiczne oraz wręcz nieprzewidywalne zmiany.

Bezpośrednio temu tematowi poświęcony był panel „Strategie na czas chaosu”. Na początku bieżącego stulecia Nassim Taleb przestrzegał przed „czarnymi łabędziami” i podkreślał znaczenie przygotowywania się na to, co nieprzewidywalne. Tylko w jakim stopniu to jest możliwe?

Sektor bankowy należy do tych, który na rozmaite wydarzenia powinien być przygotowany najlepiej. Na jego działalność wpływa bardzo wiele, od otoczenia (w ostatnim czasie m.in. pandemia, kryzys energetyczny) przez postęp technologiczny (rewolucja sztucznej inteligencji) po decyzje i wydarzenia bezpośrednio go dotyczące (poziom stóp procentowych, regulacje).

Adam Pers, wiceprezes zarządu mBanku, podkreślał, że dla klientów bank musi być przewidywalny.

– Używam nawet takiego zwrotu, że najlepiej, gdyby bank był nudny z punktu widzenia klientów – mówił obrazowo Adam Pers, porównując usługi finansowe do zaopatrzenia w podstawowe media, takie jak energia czy woda. Tu nic niedobrego nie powinno się zdarzyć.

– Jeśli idzie o strategię, to mamy takie podejście w banku i w naszej grupie, że chaos, niepewność czy zmienność przestajemy postrzegać negatywnie. W naszym biznesie zakładamy, że różne rzeczy mogą się wydarzyć – zgodnie zresztą z tym, jak obligują nas do tego regulacje – musimy mieć scenariusze kryzysowe – mówił przedstawiciel mBanku.

W jego opinii strategia instytucji finansowej powinna być zarysowana na wysokim poziomie, określać, kim chce ona być. Stawiał to w opozycji do sytuacji spotykanej jeszcze 15 lat temu, gdy bank w strategii musiał określać, co wydarzy się nieomal w każdy miesiącu.

– Dzisiaj jest to nierealne. Zdarza nam się, że w jednym kwartale bardzo na coś stawiamy, a w kolejnym mówimy: nie, będzie zupełnie odwrotnie – mówił Adam Pers.

Efekt jest jednak taki, jak opisywał, że bank utrzymuje swoją rolę instytucji zaufania publicznego. I jeśli ktoś rano chce wysłać przelew – to po prostu będzie mógł to zrobić. Bez względu na wszystko.

AR

Organizator

ikona lupy />
Materiały prasowe





Partner relacji



ikona lupy />
Materiały prasowe