Dziś ton wydarzeniom na rynkach finansowych będą nadawać licznie wypowiadający się przedstawiciele banków centralnych (m.in. Draghi z ECB oraz Yellen, Evans i Bullard z Fed) oraz amerykańskie dane nt. zamówień na dobra trwałe. Jednak tylko pozornie. Nie wydaje się bowiem, że Mario Draghi, który już po raz kolejny wchodzi na mównicę w tym tygodniu, powiedział coś zaskakującego. Coś, co mogłoby nadać notowaniom euro nowej dynamiki i tym samym w sposób pośredni wpłynąć na notowania polskiej waluty. Takie impulsy nie napłyną też z amerykańskiego Fed-u. Licznie dziś wypowiadający się jego przedstawiciele zapewne będą trzymać się retoryki zaprezentowanej w komunikacie opublikowanym po zeszłotygodniowym posiedzeniu banku centralnego i przedstawionej przez Janet Yellen na konferencji prasowej po tym posiedzeniu.
Umiarkowany wpływ na nastroje będzie również miała publikacja danych o zamówieniach na dobra trwałe w USA. Zostaną one opublikowane o godzinie 14:30. Po tym jak w lipcu wzrosły one aż o 4,4% w relacji miesięcznej, w sierpniu oczekiwany jest spadek o 1,5%. W obecnej sytuacji wrażenie na inwestorach mógłby zrobić dopiero dodatni wynik (doprowadzając do umocnienia dolara). Ten scenariusz wydaje się jednakże mało prawdopodobny.
Wreszcie większego wpływu na notowania złotego nie będzie mieć, zaplanowana dziś na godzinę 14:00, publikacja przez Narodowy Bank Polski (NBP) założeń polityki pieniężnej na rok 2017.
Podsumowując, pomimo teoretycznie bogatego kalendarza, w środę będzie brakować potencjalnych impulsów, które mogłyby istotnie wpłynąć na notowania złotego. Dlatego też na rynku walutowym zapowiada się spokojny dzień, a na jego koniec kursy głównych walut nie powinny istotnie odbiegać od obecnych.