Od kilku tygodni zdecydowane zapowiedzi w tym zakresie padają z ust dużej części członków rady. Na początku kwietnia taki ruch zasygnalizował Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący RPP, który wcześniej wskazywał, że do cięcia stóp może dojść nawet dopiero na początku 2026 r. Zdaniem analityków majowa obniżka będzie początkiem serii. Do końca roku możemy liczyć na zmniejszenie kosztu pieniądza o 1–1,25 pkt proc.

Inflacja w kwietniu spadła mocniej niż oczekiwali analitycy

Ostatecznym argumentem za cięciem stóp w maju są dane o kwietniowej inflacji. Według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego ceny płacone przez konsumentów były o 4,2 proc. wyższe niż rok wcześniej. To najniższe tempo wzrostu cen od połowy 2024 r. Równocześnie wskaźnik ten okazał się minimalnie niższy od średniej oczekiwań analityków. W I kw. inflacja liczona w skali roku wynosiła 4,9 proc. „Inflacja w kwietniu wyraźnie niższa od prognozowanej przez ekspertów! Walka z drożyzną czasów PiS przynosi efekty. Najwyższy czas, panie Glapiński, na obniżenie stóp. Ludzie i firmy czekają!” – napisał w serwisie X premier Donald Tusk.

„Główne siły napędowe kwietniowej dezinflacji to kategoria żywność i napoje bezalkoholowe oraz pogłębienie spadku cen paliw” – napisali w komentarzu do danych ekonomiści banku PKO BP. Ceny żywności i napojów były w kwietniu o 5,3 proc. wyższe niż rok wcześniej, podczas gdy w marcu rosły jeszcze w tempie 6,7 proc. Hamowanie to efekt statystyczny: do marca w 12-miesięcznym wskaźniku uwzględniony był efekt przywrócenia 5-proc. stawki VAT na żywność. Według analityków na początku II półrocza inflacja spadnie do 3–3,5 proc. Ekonomiści Banku Ochrony Środowiska zaznaczyli, że hamowanie dotyczyło również inflacji bazowej, która zależy od presji popytowej w gospodarce. Wśród możliwych przyczyn wymienili „bardziej powszechny efekt spowolnienia dynamiki cen w warunkach umiarkowanego popytu i niższej dynamiki płac”. Średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było w marcu o 7,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. To najniższy nominalny wzrost od czterech lat.

„Postępująca dezinflacja, korzystne perspektywy inflacyjne oraz słabe wyniki gospodarki w I kw. 2025 r. przesądzają naszym zdaniem o obniżce stóp procentowych na posiedzeniu w maju, przy wysokim prawdopodobieństwie, że będzie to redukcja w skali 50 punktów bazowych (0,5 pkt proc. – red.)” – stwierdzili ekonomiści PKO BP.

Niższe stopy procentowe to obniżki oprocentowania kredytów i depozytów

O tym, że w maju nastąpi cięcie stóp w takiej skali, przekonany jest również rynek. Stawka depozytów międzybankowych WIBOR3M, która na początku kwietnia wynosiła 5,86 proc., na początku maja spadła do 5,36 proc. To indeks najczęściej wykorzystywany jako podstawa do określania oprocentowania kredytów hipotecznych. Oznacza to, że posiadacze hipotek, których oprocentowanie było indeksowane w końcówce kwietnia lub na początku maja, już w najbliższym czasie zapłacą niższe raty.

Obniżki dotyczą jednak również odsetek od oszczędności. Majowe oprocentowanie obligacji trzy-, cztero- i 10-letnich detalicznych emitowanych przez Ministerstwo Finansów (sprzedawanych przez PKO BP i Pekao) jest o 0,2 pkt proc. niższe od kwietniowego. – Korekta oprocentowania w maju ma na celu dostosowanie oferty obligacji oszczędnościowych do bieżących warunków rynkowych – uzasadniał Jurand Drop, wiceminister finansów. Maciej Reluga, wiceprezes Santander Banku Polska, przy okazji prezentacji wyników za I kw. tłumaczył, że jego instytucja już wcześniej, spodziewając się początku obniżek stóp w połowie roku, zmniejszyła oprocentowanie depozytów na dłuższe terminy. W ostatnim czasie Santander zdecydował się na kolejne dostosowanie.

W I kw. ten bank – największy na naszym rynku z inwestorem strategicznym z zagranicy – zarobił 1,73 mld zł, o 10,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Sprawozdania za pierwsze trzy miesiące tego roku przedstawiło również kilka innych instytucji. Zysk Banku Pekao wyniósł 1,69 mld zł, co oznacza wzrost w porównaniu z podobnym okresem 2024 r. o 11,1 proc. Z kolei mBank, któremu udało się poprawić wynik o 175 proc. dzięki niższym rezerwom na ryzyko prawne kredytów hipotecznych, zarobił w I kw. 713,1 mln zł. Zysk Alior Banku był o 17,4 proc. niższy niż rok wcześniej i wyniósł 476,3 mln zł. Bankowcy podkreślają, że znaczenie ma nie tyle kwota zysku, ile poziom rentowności. Stopa zwrotu z kapitału w mBanku wyniosła w I kw. 15,6 proc. Ten sam wskaźnik w Alior Banku ukształtował się na poziomie 16,8 proc., w Santanderze 19,5 proc., a w Pekao 20,5 proc. ©℗