Tymczasem światowe rynki ropy znów zostały zaskoczone – w czwartek prezydent Trump niespodziewanie ogłosił „pauzę” w działaniach handlowych, co natychmiast odbiło się na cenach surowca. Na giełdzie w Rotterdamie ropa Brent potaniała o 70 centów za baryłkę. To kontynuacja spadków z poprzedniego tygodnia i efekt niestabilności, która towarzyszy rynkom od dłuższego czasu.
Główny niepokój? Widmo globalnej recesji. Rynki wciąż trawią skutki decyzji Trumpa, a ekonomiści alarmują: jeśli światowy wzrost gospodarczy spadnie poniżej 3%, zużycie ropy może zmniejszyć się nawet o 1%. To potencjalnie silny cios dla producentów i eksporterów surowców.
Choć zarówno USA, jak i Chiny deklarują wolę rozmów, obie strony nie odpuszczają – Pekin odpowiedział na ostatnie cła ograniczeniem importu filmów z Hollywood. Ruch uznany za gest polityczny, bo i tak wpływy amerykańskich produkcji w Chinach systematycznie maleją.
Co dalej z cenami paliw?
Eksperci przewidują, że w nadchodzącym tygodniu ceny mogą spaść jeszcze o 2–3 grosze na litrze. Długofalowe prognozy będą jednak zależały głównie od sytuacji na rynku ropy – jeśli ta ustabilizuje się lub wróci do wcześniejszych poziomów, paliwa mogą podrożeć.
Na niepewności korzystają firmy logistyczne. Zamiast reagować z dnia na dzień, coraz częściej wdrażają strategie planowanego tankowania. Dzięki temu są bardziej odporne na krótkoterminowe wahania i skuteczniej zarządzają kosztami – co w dzisiejszych realiach jest na wagę złota.