Zakończenie wojny w długim terminie może szkodzić złotemu, choć nasza waluta i tak będzie zyskiwać dzięki mocnym fundamentom gospodarki - uważa Eryk Szmyd, analityk rynków finansowych XTB

Złoty jest najsilniejszy od 5 lat, zbliżamy się do zejścia kursu euro poniżej 4 zł?

W perspektywie najbliższych tygodni jest to zupełnie realne. Wciąż utrzymuje się duża różnica w poziomie rentowności obligacji w euro i w złotych. Europejski Bank Centralny prawdopodobnie jeszcze 2-3 razy w tym roku obniży stopy procentowe, podczas gdy Narodowy Bank Polski jasno daje do zrozumienia, że takiego ruchu w tym roku nie planuje. Oznacza to, że różnica w poziomach rentowności obligacji będzie się pogłębiać na korzyść złotego. Mamy też silną gospodarkę – w zeszłym roku PKB urósł o prawie 3 proc., przewidywania na ten rok są jeszcze lepsze, podczas gdy strefa euro tkwi w stagnacji.

Para dolar-złoty będzie poruszać się w konsolidacji

Do dolara złoty też będzie zyskiwał?

Rezerwa Federalna będzie wstrzymywać się z obniżkami stóp w USA, konsensus wskazuje, że dokona tylko jednego cięcia i to pod koniec roku. Ale i to nie jest pewne, bo widzimy, że inflacja w USA odbija, jest najwyższa od sierpnia 2023 r. To wskazuje, że para dolar-złoty będzie poruszać się w konsolidacji.

Duży krok w kierunku uspokojenia sytuacji geopolitycznej na wschodzie Europy pomoże złotemu i innym walutom regionu, jak korona czeska i forint węgierski?
ikona lupy />
Eryk Szmyd, analityk rynków finansowych XTB / GazetaPrawna.pl / materiały prasowe

Wcale nie byłbym przekonany, że jeśli potwierdzi się trwały rozejm w Ukrainie, to waluty naszego regionu zyskają. W krótkim terminie rozmowy pokojowe mogą być dla złotego pozytywne, ale jeśli zastanowimy się nad konsekwencjami w długim terminie, to wcale nie byłbym takim optymistą. Czy warunki pokoju powstrzymają Putina przed dalszą projekcją siły, wycelowaną szczególnie na Europę Środkową? Do tej pory inwestorzy rozdzielali Polskę od wydarzeń w Ukrainie, a sytuacja – choć trudna – była stabilna. Teraz wejdziemy w okres dużej niepewności. Tym bardziej że nie wiemy, jakie będą dalsze ustalenia prezydentów USA i Rosji. Nie spodziewałbym się więc, żeby w średnim i długim terminie złoty, forint czy korona zyskiwały na ustaleniach, które dzieją się wokół nas. Z drugiej strony te waluty nie są uzależnione od cen surowców. Bardziej narażona na straty – w scenariuszu uwolnienia podaży rosyjskiego gazu czy ropy – jest chociażby korona norweska czy dolar kanadyjski.

Akcje na GPW zyskują

Dość entuzjastycznie informacje o zbliżającym się rozejmie przyjęła warszawska giełda, szczególnie subindeks WIG Ukraina, który od początku roku urósł o 50 proc., a w pół roku o 100 proc.

Informacje, które docierają do nas w ostatnich dniach, nie są dla rynków dużym zaskoczeniem. Inwestorzy już od momentu wygrania wyborów przez Donalda Trumpa antycypowali, że pokój w Ukrainie jest bliżej niż dalej. Spółki ukraińskie notowane na GPW na tym zyskują, choć fundamentalnie one są nadal bardzo nisko wyceniane, bo ryzyko inwestycyjne ich dotyczące jest ogromne. Ten rajd nazwałbym raczej ruchem spekulacyjnym.

A wybicie indeksu WIG? Warszawska giełda urosła w tym roku najmocniej ze wszystkich światowych giełd.

Sygnały dotyczące Ukrainy są z pewnością jednym z czynników, który działa korzystnie na naszą giełdę, ale nie najważniejszym. Wydaje się, że tak silne wzrosty na GPW to efekt docenienia kondycji polskiej gospodarki i wciąż niskiej wyceny polskich spółek na tle giełd w USA czy Niemczech. Mamy niskie bezrobocie, płace wyraźnie rosną, co napędza konsumpcję i perspektywy dla spółek. Oczywiście niektóre spółki zyskają też na urealnianiu się scenariusza, w którym będą beneficjentami zbliżającego się procesu odbudowy Ukrainy.

Głównie spółki budowlane jak Budimex?

Nie tylko, również Trakcja czy Torpol, czyli firmy z branży infrastruktury kolejowej. Mogę sobie też wyobrazić, że mocno na rynek ukraiński wejdzie chociażby Orlen. Pytanie jednak, na ile polski rząd i polski biznes będzie miał siłę przebicia, by o te kontrakty - finansowane też z instytucji międzynarodowych – skutecznie walczyć. Pewną kartą przetargową mogłaby być potencjalna zgoda Warszawy na akcesję Ukrainy do UE, bo Kijów z pewnością tych aspiracji nie porzucił. Spodziewałbym się więc dalszych wzrostów polskich spółek, które mogą mieć ekspozycje na Ukrainę. Te wzrosty będą jednak rozłożone w czasie, giełda będzie stopniowo przyjmować kolejne kroki pokojowe, pierwsze spekulacje dotyczące kontraktów, ich podpisywanie, a potem stopień ich realizacji.

Rozmawiał Nikodem Chinowski