Od zwycięstwa Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich minęło 10 giełdowych sesji i w tym czasie najsłabiej w statystykach stóp zwrotu wśród europejskich rynków akcji wypada warszawska GPW. Przesądziła o tym wtorkowa sesja, w trakcie której WIG spadł o 2,5 proc., do 77,2 tys. pkt – najniższego poziomu od stycznia. W ten sposób inwestorzy zareagowali na użycie przez Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu Atacms do zaatakowania celów na terenie Rosji. Tego rodzaju sprzęt miał być użyty po raz pierwszy od rosyjskiej agresji na Ukrainę w lutym 2022 r. Doniesienia o ukraińskim ataku pojawiły się kilka godzin po informacji o zmianie doktryny nuklearnej przez Rosję.
WIG20 na minusie
Krajowy rynek akcji, najbardziej płynny w regionie, z reguły najmocniej narażony jest na sygnały eskalacji konfliktu na Ukrainie. Jednak tego rodzaju wydarzenia najczęściej mają krótkoterminowy wpływ na notowania i nie przesądzają o trendzie. A ten od maja tego roku jest spadkowy, co można wiązać przede wszystkim z zachowaniem inwestorów zagranicznych, którzy handlują największymi spółkami, wchodzącymi w skład WIG20. Indeks spadł od początku roku o 3,5 proc. Dla porównania mWIG40, skupiający relatywnie mniejsze firmy, w przypadku których większe znaczenie ma krajowy kapitał, jest w tym samym okresie 3,5 proc. na plusie.
Główną przyczyną odwrotu od krajowych akcji mogą być więc pogarszające się perspektywy ekonomiczne Europy Środkowowschodniej, narażonej na negatywne konsekwencje ceł, które Donald Trump zamierza wprowadzić na towary importowane do USA.
„Można przypuszczać, że negatywny rozwój wydarzeń na GPW ma coś wspólnego z dyskontowaniem ewentualnego dalszego hamowania wzrostu gospodarczego. Dane o PKB za III kw. negatywnie zaskoczyły ekonomistów, ale najwyraźniej zostały z wyprzedzeniem dostrzeżone przez rynek akcji. Czyżby rynek obstawiał też dalsze hamowanie w trwającym IV kw.?” – napisał Tomasz Hońdo, główny analityk Quercus TFII.
Spadek polskiego PKB
W III kw. roczne tempo PKB wyniosło 2,7 proc., wobec prognozowanych przez ekonomistów 3,3 proc. W przyszłym roku gospodarka, wspomagana napływem inwestycji ze środków unijnych, ma przyspieszyć. Na przykład listopadowa prognoza Komisji Europejskiej zakłada, że wzrost PKB w 2025 r. wyniesie 3,6 proc. Te wyliczenia nie uwzględniają negatywnego wpływu amerykańskich ceł. W opublikowanej w zeszłym tygodniu analizie ekonomiści Goldman Sachs obniżyli prognozę wzrostu polskiego PKB z 4,0 do 3,0 proc. w 2025 r., ścinając także tegoroczne szacunki z 3,2 do 2,4 proc. Innymi słowy – pod koniec roku będziemy mieli niższy wzrost gospodarczy niż obecnie, a przyszłoroczne przyspieszenie nie będzie znaczące.
Konsekwencją dość negatywnych prognoz dla gospodarki jest pominięcie Polski wśród najbardziej perspektywicznych rynków akcji do inwestowania w 2025 r. Eksperci Goldman Sachs oceniają, że nie ma obecnie powodów, żeby zakończyć się miała trwająca ponad 2 lata hossa na Wall Street, a atrakcyjnym miejscem do inwestowania będą także rynki wschodzące.
„Dzięki silnemu wzrostowi zysków i przy uczciwych wycenach, akcje rynków wschodzących powinny przynieść znaczące możliwości (…) Ryzyko na rynku chińskim rośnie w związku z perspektywą nowych ceł, ale na przykład Indie nadal mają silne «fundamenty» (…) Z kolei na Tajwanie czy w Korei Południowej notowane są spółki półprzewodnikowe, kluczowe dla rozwoju sztucznej inteligencji” – napisał Ashish Shah, dyrektor w Goldman Sachs Asset Management.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK, uważa, że rynki finansowe wciąż znajdują się w trakcie dostosowań do polityki ekonomicznej kolejnego prezydenta USA.
– Z reguły inwestorzy starają się z pewnym wyprzedzeniem dostosowywać swoje portfele do oczekiwanych wydarzeń w realnej gospodarce. Z Trumpem jest trochę inaczej. Jego pierwsza kadencja pokazała, że jest nieco nieprzewidywalny. Więc obecnie potencjalne czynniki ryzyka są tylko częściowo uwzględniane w cenach aktywów – mówi Benecki. Na przykład w trakcie kampanii Trump wielokrotnie zapowiadał, że chińskie produkty eksportowane do USA obłoży 60-proc. cłami. Obecnie ekonomiści szacują, że średnia stawka wyniesie 20 proc. Słuszność tego założenia będzie można zweryfikować dopiero, gdy w styczniu Trump wprowadzi się do Białego Domu.
Benecki jest zdania, że gdy wszystkie czynniki ryzyka związane z Trumpem będą już znane, krajowe aktywa będą wyróżniały się pozytywnie na tle regionu. – To różnicowanie poszczególnych państw już trochę widać po zachowaniu złotego. Biorąc pod uwagę skalę, w jakiej dolar umocnił się do euro, kurs dolara w złotych powinien być znacznie wyżej – zwraca uwagę ekspert.
Złoty znajduje się wśród walut, które najmocniej straciły na wartości wobec dolara w ostatnich dwóch miesiącach, od kiedy na rynku walutowym rozpoczęła się gra pod zwycięstwo kandydata republikanów. Ale już sam kurs USD/PLN na poziomie 4,1 nie jest wysoki na tle historycznych notowań. ©℗